niedziela, 1 grudnia 2013

Analiza i interpretacja piosenki roku.

Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie… - to słowa piosenki, którą wszyscy znają. Można bez wahania okrzyknąć ją piosenką roku. Nawet Donatan i Słowianki nie zrobią takiej furory, bo pierwsze miejsce na podium już jest zajęte. Niby nikt się nie przyzna, że słucha disco-polo, a mimo to wszyscy znają jej refren, który śpiewają ochoczo na każdej imprezie i towarzyskim spędzie.
Jednak czy aby na pewno rozumiemy jej znaczenie? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak głęboki przekaz ona niesie? I w końcu, czy śpiewając głośno jej słowa w ogóle czujemy sens, który z nich płynie?
Czy może po prostu jest to kolejna pieśń zbyt mądra, by pojąć ile prawd życiowych jest w niej zawartych?
Ja zawsze wymagam od siebie więcej i stwierdziłam, że takie dzieło trzeba godnie potraktować. Zabrałam się więc za analizę i interpretację poniższych wersów…


Sytuacja liryczna ma miejsce tam, gdzie najczęściej odbywa się taniec. Wskazuje na to także skoczna muzyka oraz nazwa grupy, która wykonuje utwór. Jak powszechnie wiadomo, takim miejscem może być chociażby klub. A konkretniej parkiet. To tam właśnie bardzo często dochodzi do spotkania dwóch przeznaczonych sobie osób…

Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie – w tych słowach da się wyczuć ekstazę, która towarzyszy ja lirycznemu, którym najprawdopodobniej jest mężczyzna, w chwili, kiedy pewna kobieta jest w pobliżu i tańczy dla niego. 

Krótki komentarz: czy to ważne, co ona tańczy i w ogóle jak to robi? Nie oszukujmy się, że w klubach większość kobiet nie potrafi tańczyć. Stąpa w prawo i w lewo uważając, żeby nie zderzyć się z parkietem, w końcu ma na sobie podwyższone szpilki, których długość jest odwrotnie proporcjonalna do długości sukienki i w których wygląda jakby miała kopyta. Odstawia wykon cyc-cyc-włosy-włosy, co jakiś czas urozmaicając go o biodro-biodro-ramię-ramię, żeby nie było zbyt sztywno. Jej obcisłe wdzianka mogłyby pęknąć, gdyby energiczniej się poruszała. To nic, że jeśli coś podkreślają, to jedynie jej brak kształtów. Ona, tak jak wszystkie jej koleżanki, wygląda w tych ciuchach, jak nabrzmiały penis w pękniętej gumce. Nie ma nic bardziej obciachowego niż tak wyglądać zwłaszcza, gdy wokół jest piętnaście takich samych nabrzmiałych penisów. A i tak nie jeden amator kobiecego piękna pozostanie pod wrażeniem jej powabu. Bo gdy darzysz kogoś uczuciem, nie zważasz na przeciwności. Nie patrzysz na niedoskonałości. Po prostu pragniesz tej osoby. Miłość nie wybiera.

Bo – dobrze to wie, że porwę ją i w sercu schowam na dnie – drugi wers refrenu sugeruje, jakoby bohater miał śmiałe zamiary wobec potencjalnej ukochanej. Jest prawdziwym zdobywcą i ona tańcząc dla niego zdaje sobie sprawę, że nie na samym tańcu się skończy.

Krótki komentarz: kobieta, która porusza uwodzicielsko swoim ciałem wie, że w ten sposób rozkocha w sobie mężczyznę. Dobrze wie, że to na nich działa. Jednak liczy na coś więcej, a nie tylko na schowanie na dnie serca, czyli tam, gdzie koczuje setki jej poprzedniczek z wcześniejszych imprez. Wygląda na to, że bohater liryczny wcale nie ma wobec tej kobiety dobrych zamiarów. Jest typowym bożyszczem kobiet i najwyraźniej jego kolejna zdobycz będzie głośno szlochać, gdy się o tym dowie.

Moja dziewczyna patrzy często w oczy me – w pierwszej zwrotce dowiadujemy się o tym, że mężczyzna jest śmielszy, niż nam się wydaje. Dopiero ujrzał tańczącą kobietę i już nazywa ją swoją. Doszedł do takiego wniosku po tym, jak zorientował się, że ona także często zerka w jego stronę.

I nie ukrywam, sprawia to przyjemność – nie trzeba tego tłumaczyć. Bohater liryczny po prostu odczuwa satysfakcję, bo kolejny raz okazuje się, że nie jest obojętny kobiecie, którą sobie upatrzył.

Jak ją kocham, tylko moje serce wie – otóż to. On sam nie wie, czy ją kocha. Prawdopodobnie sam się oszukuje, by nie wyjść na kanalię. Czyżby w ja lirycznym odezwało się sumienie?

Gdy mnie całuje, oddałbym nie jedno – tutaj z kolei zauważamy, że mężczyzna pogrążył się w świecie fantazji. Wyobraża sobie intymną sytuację, podczas której dochodzi do pierwszego zbliżenia. Po namyśle stwierdza, że za tę chwilę oddałby nie jedno. Z poprzedniego wersu można wywnioskować, że chodzi o serce. Oddałby nie jedno serce, ale niestety ma tylko jedno (toteż musi w jakiś sposób obdzielić nim wszystkie kobiety).

Jej ramiona ukojeniem dla mnie są – kobieta, o której mowa nosi w sobie ogromne pokłady ciepła. Jak można by było z nich nie skorzystać? Zdobywca marzy o jej ramionach. Gdyby go objęła, czułby nie tylko przyjemność, ale także ulgę.

Krótki komentarz: Facet czuje, że nie jest wobec kobiety do końca uczciwy, toteż musi ugasić jakoś wyrzuty sumienia. Chwila, w której skryłby się w ramionach swojej ofiary byłaby jednocześnie chwilą zapomnienia.

Bo przy niej czuję, jak smakuje miłość – mężczyzna dostąpił miłości kobiety. Wie, jak smakuje miłość, bo ona bez ustanku karmi go swoim szczerym uczuciem. Cóż począć, ona będzie musiała zadowolić się skrawkiem serca, w dodatku gdzieś na dnie.

I każdą chwilę pragnę ofiarować bo jest tego warta – nic się nie zmieniło – pierwszą część wersu najprawdopodobniej bohater ma w planach wcisnąć kobiecie, by zbudować mit jej wyjątkowości i utwierdzić w przekonaniu, że jest dla niego ważna. Drugą natomiast dopowiada sobie w myślach, bo nie zmieniło się nic, on mimo deklaracji nadal traktuje to jak przygodę.

Bo ja pragnę jej, bo ja pragnę jej… - tak to właśnie jest. Bohater pragnie spędzić upojną noc z kobietą, dlatego jest w stanie powiedzieć wszystko, byleby ona mu zaufała. Najważniejsze, żeby spełnić swój chwilowy kaprys. Nieważne, że w ten sposób można kogoś narazić na cierpienie.

O czym mówi ta piosenka?
Ta piosenka to pieśń czasów, w którym przyszło nam żyć. Dziś liczy się tylko zaspokojenie swych hedonistycznych potrzeb i nikt już nie przejmuje się, że spełnienie ich często jest okupione czyjąś krzywdą. Nie tylko mężczyźni kobiety, ale i kobiety mężczyzn potrafią bez skrupułów traktować jak przedmioty. Jesteśmy egoistyczni i jednocześnie naiwni, ponieważ sami też dajemy się wykorzystywać.
Ta pieśń mogłaby być o każdym z nas. Każdy z nas chodzi do klubu. Każdy z nas w głębi serca czeka na prawdziwą miłość. I w końcu – każdy z nas na swojej drodze potyka się o kamienie, które niegdyś, zanim się pokruszyły, były czyimś sercem. Jesteśmy ranieni i dlatego ranimy. I tak w kółko, Macieju. Klaro. Józefie. Magdaleno. Patryku. Grażyno.
I ja rozumiem, że w klubach jest tak głośno, że na następny dzień piszczy ci w uszach i masz wrażenie, że kosmici majstrują przy twoim mózgu. Ale na boga – jeśli poznajesz kogoś w klubie, to wyjdźcie czasem na zewnątrz i porozmawiajcie. To świetny i sprawdzony sposób, żeby uniknąć rozczarowań o poranku.

8 komentarzy:

  1. Bardzo trafne! Podoba mi się Twoja analiza, rób to częściej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. karmelowy ludek1 grudnia 2013 15:22

    na pozór kupa, a jednak tyle mówi o życiu i o ludziach.. piękne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś genialna, aż nie wiem jak to wyrazić. Również poproszę częściej takie wpisy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie sądziłam, że aż w taki sposób można dokonać analizy tej piosenki :D Świetne! Rób tak częściej :) Z chęcią poczytam innych interpretacji :D

    OdpowiedzUsuń
  5. dzięki dziewczyny. tak mnie naszło ni stąd ni zowąd właściwie, ale skoro wam się podoba, to pewnie jeszcze nie raz pojawi się tutaj wpis tego typu.

    OdpowiedzUsuń
  6. dzięki dziewczyny! tak mnie naszło ni stąd ni zowąd właściwie, ale skoro wam się podoba, to pewnie jeszcze nie raz pojawi się tutaj wpis tego typu.

    OdpowiedzUsuń