Ja uwielbiam
ją, ona tu jest i tańczy dla mnie… - to słowa piosenki, którą wszyscy znają. Można bez wahania okrzyknąć ją piosenką roku. Nawet Donatan i Słowianki nie zrobią takiej furory, bo pierwsze miejsce na podium już jest zajęte. Niby nikt się nie przyzna, że słucha disco-polo, a mimo to wszyscy znają jej refren, który śpiewają ochoczo na każdej imprezie i towarzyskim spędzie.
Jednak czy aby na pewno rozumiemy jej znaczenie? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak głęboki przekaz ona niesie? I w końcu, czy śpiewając głośno jej słowa w ogóle czujemy sens, który z nich płynie?
Jednak czy aby na pewno rozumiemy jej znaczenie? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak głęboki przekaz ona niesie? I w końcu, czy śpiewając głośno jej słowa w ogóle czujemy sens, który z nich płynie?
Czy może po prostu jest to kolejna pieśń zbyt
mądra, by pojąć ile prawd życiowych jest w niej zawartych?
Ja zawsze wymagam od siebie więcej i stwierdziłam, że
takie dzieło trzeba godnie potraktować. Zabrałam się więc za analizę i
interpretację poniższych wersów…
Sytuacja liryczna ma miejsce tam, gdzie
najczęściej odbywa się taniec. Wskazuje na to także skoczna muzyka oraz nazwa grupy, która wykonuje utwór. Jak
powszechnie wiadomo, takim miejscem może być chociażby klub. A konkretniej parkiet. To tam właśnie bardzo
często dochodzi do spotkania dwóch przeznaczonych sobie osób…
Ja uwielbiam
ją, ona tu jest i tańczy dla mnie – w tych słowach da się wyczuć ekstazę,
która towarzyszy ja lirycznemu, którym najprawdopodobniej jest mężczyzna, w
chwili, kiedy pewna kobieta jest w pobliżu i tańczy dla niego.
Krótki
komentarz: czy to ważne, co ona tańczy i w ogóle jak to robi? Nie oszukujmy
się, że w klubach większość kobiet nie potrafi tańczyć. Stąpa w prawo i w lewo
uważając, żeby nie zderzyć się z parkietem, w końcu ma na sobie podwyższone
szpilki, których długość jest odwrotnie proporcjonalna do długości sukienki i w których
wygląda jakby miała kopyta. Odstawia wykon cyc-cyc-włosy-włosy, co jakiś czas
urozmaicając go o biodro-biodro-ramię-ramię, żeby nie było zbyt sztywno. Jej
obcisłe wdzianka mogłyby pęknąć, gdyby energiczniej się poruszała. To nic, że
jeśli coś podkreślają, to jedynie jej brak kształtów. Ona, tak jak wszystkie
jej koleżanki, wygląda w tych ciuchach, jak nabrzmiały penis w pękniętej gumce.
Nie ma nic bardziej obciachowego niż tak wyglądać zwłaszcza, gdy wokół jest
piętnaście takich samych nabrzmiałych penisów. A i tak nie jeden amator
kobiecego piękna pozostanie pod wrażeniem jej powabu. Bo gdy darzysz kogoś
uczuciem, nie zważasz na przeciwności. Nie patrzysz na niedoskonałości. Po
prostu pragniesz tej osoby. Miłość nie wybiera.
Bo – dobrze to
wie, że porwę ją i w sercu schowam na dnie – drugi wers refrenu sugeruje,
jakoby bohater miał śmiałe zamiary wobec potencjalnej ukochanej. Jest
prawdziwym zdobywcą i ona tańcząc dla niego zdaje sobie sprawę, że nie na samym
tańcu się skończy.
Krótki
komentarz: kobieta, która porusza uwodzicielsko swoim ciałem wie, że w ten
sposób rozkocha w sobie mężczyznę. Dobrze wie, że to na nich działa. Jednak
liczy na coś więcej, a nie tylko na schowanie na dnie serca, czyli tam, gdzie
koczuje setki jej poprzedniczek z wcześniejszych imprez. Wygląda na to, że
bohater liryczny wcale nie ma wobec tej kobiety dobrych zamiarów. Jest typowym
bożyszczem kobiet i najwyraźniej jego kolejna zdobycz będzie głośno szlochać,
gdy się o tym dowie.
Moja
dziewczyna patrzy często w oczy me – w pierwszej zwrotce dowiadujemy się o
tym, że mężczyzna jest śmielszy, niż nam się wydaje. Dopiero ujrzał tańczącą
kobietę i już nazywa ją swoją. Doszedł do takiego wniosku po tym, jak
zorientował się, że ona także często zerka w jego stronę.
I nie
ukrywam, sprawia to przyjemność – nie trzeba tego tłumaczyć. Bohater
liryczny po prostu odczuwa satysfakcję, bo kolejny raz okazuje się, że nie jest
obojętny kobiecie, którą sobie upatrzył.
Jak ją
kocham, tylko moje serce wie – otóż to. On sam nie wie, czy ją kocha.
Prawdopodobnie sam się oszukuje, by nie wyjść na kanalię. Czyżby w ja lirycznym
odezwało się sumienie?
Gdy mnie
całuje, oddałbym nie jedno – tutaj z kolei zauważamy, że mężczyzna pogrążył
się w świecie fantazji. Wyobraża sobie intymną sytuację, podczas której
dochodzi do pierwszego zbliżenia. Po namyśle stwierdza, że za tę chwilę oddałby
nie jedno. Z poprzedniego wersu można wywnioskować, że chodzi o serce. Oddałby
nie jedno serce, ale niestety ma tylko jedno (toteż musi w jakiś sposób
obdzielić nim wszystkie kobiety).
Jej ramiona
ukojeniem dla mnie są – kobieta, o której mowa nosi w sobie ogromne pokłady
ciepła. Jak można by było z nich nie skorzystać? Zdobywca marzy o jej
ramionach. Gdyby go objęła, czułby nie tylko przyjemność, ale także ulgę.
Krótki
komentarz: Facet czuje, że nie jest wobec kobiety do końca uczciwy, toteż
musi ugasić jakoś wyrzuty sumienia. Chwila, w której skryłby się w ramionach
swojej ofiary byłaby jednocześnie chwilą zapomnienia.
Bo przy niej
czuję, jak smakuje miłość – mężczyzna dostąpił miłości kobiety. Wie, jak
smakuje miłość, bo ona bez ustanku karmi go swoim szczerym uczuciem. Cóż
począć, ona będzie musiała zadowolić się skrawkiem serca, w dodatku gdzieś na
dnie.
I każdą
chwilę pragnę ofiarować bo jest tego warta – nic się nie zmieniło –
pierwszą część wersu najprawdopodobniej bohater ma w planach wcisnąć kobiecie,
by zbudować mit jej wyjątkowości i utwierdzić w przekonaniu, że jest dla niego
ważna. Drugą natomiast dopowiada sobie w myślach, bo nie zmieniło się nic, on
mimo deklaracji nadal traktuje to jak przygodę.
Bo ja pragnę
jej, bo ja pragnę jej… - tak to właśnie jest. Bohater pragnie spędzić
upojną noc z kobietą, dlatego jest w stanie powiedzieć wszystko, byleby ona mu
zaufała. Najważniejsze, żeby spełnić swój chwilowy kaprys. Nieważne, że w ten
sposób można kogoś narazić na cierpienie.
O czym mówi
ta piosenka?
Ta piosenka to pieśń czasów, w którym przyszło nam
żyć. Dziś liczy się tylko zaspokojenie swych hedonistycznych potrzeb i nikt już
nie przejmuje się, że spełnienie ich często jest okupione czyjąś krzywdą. Nie
tylko mężczyźni kobiety, ale i kobiety mężczyzn potrafią bez skrupułów traktować
jak przedmioty. Jesteśmy egoistyczni i jednocześnie naiwni, ponieważ sami też dajemy
się wykorzystywać.
Ta pieśń mogłaby być o każdym z nas. Każdy z nas
chodzi do klubu. Każdy z nas w głębi serca czeka na prawdziwą miłość. I w końcu
– każdy z nas na swojej drodze potyka się o kamienie, które niegdyś, zanim się
pokruszyły, były czyimś sercem. Jesteśmy ranieni i dlatego ranimy. I tak w
kółko, Macieju. Klaro. Józefie. Magdaleno. Patryku. Grażyno.
I ja rozumiem, że w klubach jest tak głośno, że na
następny dzień piszczy ci w uszach i masz wrażenie, że kosmici majstrują przy
twoim mózgu. Ale na boga – jeśli poznajesz kogoś w klubie, to wyjdźcie czasem na
zewnątrz i porozmawiajcie. To świetny i sprawdzony sposób, żeby uniknąć
rozczarowań o poranku.
Bardzo trafne! Podoba mi się Twoja analiza, rób to częściej ;)
OdpowiedzUsuńna pozór kupa, a jednak tyle mówi o życiu i o ludziach.. piękne.
OdpowiedzUsuńbędę! :)
OdpowiedzUsuńJesteś genialna, aż nie wiem jak to wyrazić. Również poproszę częściej takie wpisy:)
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że aż w taki sposób można dokonać analizy tej piosenki :D Świetne! Rób tak częściej :) Z chęcią poczytam innych interpretacji :D
OdpowiedzUsuńdzięki dziewczyny. tak mnie naszło ni stąd ni zowąd właściwie, ale skoro wam się podoba, to pewnie jeszcze nie raz pojawi się tutaj wpis tego typu.
OdpowiedzUsuńdzięki dziewczyny! tak mnie naszło ni stąd ni zowąd właściwie, ale skoro wam się podoba, to pewnie jeszcze nie raz pojawi się tutaj wpis tego typu.
OdpowiedzUsuńI ja! <3
OdpowiedzUsuń