niedziela, 9 lutego 2014

Czy jestem niemiła?

Co jakiś czas dostaję komentarze albo maile od czytelników, którzy uważają, że jestem niezbyt miła. Postanowiłam dziś rozwiać wszelkie wątpliwości – tak, jestem. Tak samo często, jak każdy normalny człowiek.


Każdy lubi miłych ludzi. Zawsze się uśmiechają, zawsze mówią „cześć”, kiedy mijamy ich na ulicy. Nigdy nikogo nie obgadują, są koleżeńscy, życzliwi, swoim zachowaniem sprawiają że czujemy się przy nich dobrze, wspierają nas, gdy trzeba i… nie istnieją. Mili ludzie są mili przeważnie od okazji do okazji, a jeśli ktoś jest nazbyt miły, wydaje się to podejrzane. Raz na jakiś czas poznam osobę, która spełnia wszystkie z wyżej wymienionych warunków i przy okazji nie jest sztuczna. Chciałabym taka być. Jak to nazywałyśmy z siostrami w dzieciństwie – „przyjazna dla świata”... 

Bawiłyśmy się w tryskanie miłością do siebie, pożyczałyśmy sobie zabawki, głaskałyśmy się po główkach, uśmiechałyśmy i intonowałyśmy każde wypowiadane zdanie tak, by brzmiało wręcz na wyrost serdecznie, usługiwałyśmy sobie, krótko mówiąc byłyśmy przyjazne dla świata. Rodzice myśleli, że coś nam się stało, już mieli nas chwalić, ale zaraz okazywało się, że to tylko wygłupy i znów zaczynałyśmy się kłócić i wyrywać sobie lalki.

Moje doświadczenia sprawiły, że nie potrafię udawać. Sto razy bardziej cenię sobie, jeśli ktoś odważy się odkryć przede mną swoje niezbyt godne podziwu cechy charakteru. Wówczas relacja między mną a tą osobą staje się… prawdziwa. Bez wzajemnego włażenia sobie w tyłek, bez nadmiernych uprzejmości.

Gdy kogoś poznajemy, staramy się nawiązać dobre stosunki, dlatego zazwyczaj obydwie strony starają się dotrzeć, znaleźć wspólne tematy do rozmowy, uniknąć sprzeczek. Nudzi mnie to. Zdecydowanie wolę ten etap, na którym jestem już na tyle z kimś zżyta, że nie muszę się kampić ze swoimi normalnymi zachowaniami.
Nigdy nie lubiłam siebie starającej się o czyjeś względy i zawsze wolałam mieć mniej znajomych, ale za to takich którzy lubią mnie w całości, a nie tylko wtedy, kiedy mam dobry humor, rzucę śmiesznym żartem i porozmawiam na każdy temat.

Dlatego tutaj na blogu często możecie odnieść wrażenie, że jestem niemiła. Ale to nie tak. Jeśli piszę czysto moralizatorską notkę, w której wygląda na to, że chcę kogoś zbesztać, postawić do pionu – prawdopodobnie puszczam te słowa w eter i nie kieruję ich do nikogo konkretnego, tylko do tych, którzy tego chcą i do których taki sposób przemawia. Niektórzy wolą, jak się kładzie kawę na ławę i takie „kazanie” działa na nich motywująco.
Inni tego nie lubią i rozumiem to, bo na mnie samą prędzej zadziałają pochwały niż pociski. I gdybym na miejscu tych osób czytała notkę, w której ktoś tak jak ja niejednokrotnie, rozstawia wszystkich po kątach – ostatnie, co bym pomyślała o tej osobie to, że jest agresywna. Raczej żałowałabym, że nie mogę zobaczyć, jak wypowiada się w realu.

Blogowanie to coś, co sprawia, że bez tej przyjaznej otoczki mogę przekazać to, co mam na myśli. Z jednej strony jestem kozakiem w necie, bo mogę napisać tutaj dosłownie wszystko i co najwyżej stracić kilku czytelników bądź przeczytać kilka nieprzychylnych komentarzy. Z drugiej jednak strony, gdy masz wrażenie, że mogłabym spuścić nieco z tonu, weź pod rozwagę fakt, że to tylko tekst. Wadą blogowania jest to, że słowa pisane mogą być odebrane zupełnie inaczej, niż gdyby były wypowiadane. Gdybym na żywo mówiła ci, co myślę, użyłabym podobnych zwrotów i porównań, a mimo to nie poczułbyś się atakowany.

Jednak jeśli wciąż cię nie przekonuje moja gadka, na szczęście mój blog to nie jest pozycja z syllabusa i nie masz obowiązku tego czytać. Podobnie jak poza internetem, jeśli coś ci nie pasuje w osobie z dalszego otoczenia (bo jako blogerce bliżej mi do waszych znajomych, niż do przyjaciół) najlepszym rozwiązaniem jest się rozejść, albo nie zwracać na siebie uwagi.

Skoro już mówiąc o sobie wprowadziłam tu trochę prywaty, dodam, że niebawem będziecie mieli okazję zobaczyć na własne oczy, że wcale nie jestem taka nieprzyjemna. W tej chwili pomieszkuję tymczasowo w miejscu, gdzie nie mam możliwości prowadzić vloga, ale za parę miesięcy, kiedy już wprowadzę się do nowego, wyremontowanego mieszkania – poważnie zajmę się kręceniem filmików. Już teraz możecie podrzucać mi propozycje tematów, które chcielibyście, bym poruszyła. Przekonacie się, że nie jestem „krytym krytykiem” wszystkiego, co się rusza. I, że na ogół nie sprawia mi trudności bycie sympatyczną osobą.

7 komentarzy:

  1. Jesteś "niemiła"? To problem mają ci, którzy tak myślą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nigdy nie odniosłam wrażenia, że jesteś niemiła. A vlog świetny pomysł !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja to cie totalnie rozumiem. Mnie tak samo nudzi ten etap poznawania się z kimś, jakaś taka sztuczność, powściągliwość, pseudożyczliwość Nie raz słyszałam że jestem super szczera przy pierwszych rozmowach z kimś. Ale ja to sobie cenie. Więcej takich ludzi by się przydało. Dobrze, że jesteś Oleandra, może niektórzy w końcu to zrozumieją.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mam tak, że jestem totalnie ostra dla osób na których mi zależy. Ale nie tak, żeby dostać po pysku, co najwyżej piwem w twarz. Ale potem mi dziękują :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Do pewnego momentu głaskanie może i działa, ale czasem ludziom potrzeba kogoś, kto im powie bez owijania w bawełnę "weź się kurwa ogarnij".

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze lubiłam bezpośrednich ludzi mimo, że sama nie zawsze taka jestem. Za to lubię ten moment podczas poznawania kogoś, w którym orientuję się, że mogę się nie czaić i mówić co mi się podoba bo widzę, że osoba z którą rozmawiam jest otwarta.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podejrzewam, że bycie niemiłym wytykają osoby, które Twoje posty kopnęły w tyłek ;) Nie oszukujmy się... Pochlebstwa są miłe, może i motywują, ale na ziemię potrafią sprowadzić tylko mocne słowa - no przynajmniej mnie. Potrafisz spojrzeć na codzienne sprawy trzeźwo i bez owijania w bawełnę wytykasz błędy ogółu (co najważniejsze, nie wybielając siebie, co właśnie powinno dać do myślenia tym "czytelnikom, którzy są wyłącznie mili"). A na Vlogi czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń