piątek, 9 maja 2014

Kto się nie szanuje?

Jakkolwiek to brzmi, weźmy pierwszą lepszą kobietę (w sumie, skoro jest pierwsza lepsza, nie powinna się pogniewać). 


Ma 20 lat i w swoim krótkim życiu zaliczyło ją więcej szczęściarzy, niż nie jedną babkę po 40-stce. Pochodzi z niewielkiego miasteczka, w którym wszyscy się znają, a nawet jeśli nie, to na pewno mają wspólnych znajomych. Można powiedzieć, że laska zepsuła sobie reputację. Jest wspólną znajomą dwóch gości, którzy właśnie poznali się na imprezie i po kilku głębszych okazuje się, że obaj ją mieli.

Zarówno w ich, jak i w opinii większości ludzi dziewczyna się „nie szanuje”. 

Co to tak naprawdę znaczy?
  • Robi co jej się podoba, nie zważając na to, co pomyślą inni. Ale najwyraźniej dobrze się bawi.
  • Żyje ze świadomością, że jest „dziurką, w którą może wejść każdy klucz”*. Ale jakoś nie ma myśli samobójczych.
  • Prawdopodobnie słyszy, co się o niej mówi, ale czasu nie cofnie, zresztą nie wie, po co miałaby to robić skoro to jej życie i nie żałuje tych wszystkich spontanicznych akcji.
W którym miejscu zatem się nie szanuje?

Zastanawiam się, kto się bardziej nie szanuje: ona, czy dziewczyna, która ją ocenia, bo sama nigdy nie sięgnęłaby dna, na którym według niej znajduje się ta „łatwa”? Nie pójdzie do łóżka z kimś poznanym na imprezie, bo powstrzymuje ją fakt, że „ludzie będą mówić”, a może to, że nie mogłaby sobie wybaczyć seksu z nieznajomym. Krótko mówiąc – straciłaby do siebie szacunek.

Wystarczy, że popełni jeden błąd, by stała się w swoich oczach szmatą. No bo chyba nie będzie hipokrytką? Z pokorą znosiłaby więc bluzgi wszystkich wokół, pozwoliłaby się gnębić, możliwe nawet, że sama usunęłaby się ze społeczeństwa – żeby go nie zatruwać. Zatem, jeśli traci do siebie szacunek, to chyba nie ma on zbyt mocnych podstaw. 

Kto w takim razie się nie szanuje?

Wychodzi więc na to, że skoro pierwsza lepsza nic takiego nie robi, nie zakłada peruki i ciemnych okularów, ba! dalej bezczelnie chodzi tymi samymi chodnikami i nie usuwa ci się z drogi, kiedy ją mijasz wygwizdując, to znaczy, że chyba wciąż ma do siebie szacunek (i w dodatku tupet jakich mało)!

Bo jak niskie trzeba mieć poczucie własnej wartości, żeby w ogóle rozważać coś takiego, jak stratę szacunku do samego siebie przez głupi wyskok? Albo przez to, że się zrobiło to, na co się miało w danej chwili ochotę, w dodatku nie krzywdząc przy tym nikogo?

Nasunęła mi się bardzo smutna myśl: nikt nie będzie cię szanował bardziej od ciebie samej. I jedna, trochę weselsza: nie pękaj, nie szanują się tylko ludzie nieszczęśliwi.

*moje ulubione określenie

8 komentarzy:

  1. Moim zdaniem czterech facetów w jedną noc to nie lada wyczyn, ale raczej bym się go ani nie podjęła, ani mu nie przyklasnęła. Ale zgadzam się z Tobą całkowicie - kto nie pozwala sobie na błędy, durne wyskoki i obmacywanie dna, ten serio ma problem z szacunkiem do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie zawsze wkurzało to, że dziewczyna która miała więcej partnerów seksualnych niż 5 [no tak strzeliłam sobie liczbę] to dziwka a facet, który miał więcej partnerek seksualnych niż 5 to wzór do naśladowania, Po burzy mózgu żeby napisać coś mądrego napiszę tylko, że chyba nie chciałabym być dziewczyną która 'miała wielu' ale też nie chciałabym być z facetem 'który miał wiele'

    OdpowiedzUsuń
  3. ostatnie zdanie - smutne ale prawdziwe ; )
    jak zwykle świetny tekścior Oleandrra!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zauwaz, ze teraz to moze byc spoko, ale za 10 lat jak bedziesz chciala znalezc sobie meza to mozesz miec problem. Bo zaden normalny facet nie chce zeby jego ukochana, jego delikatna ksiezniczka byla zuzyta jak stara guma do zucia albo scierka do podlogi.
    Tak jak np. kupujac samochod nie spodobaloby Ci sie, ze ktos kiedys w nim uprawial seks i zostawil Ci nasienie na siedzeniach - nawet jesli powierzchownie tego nie widac.
    Facet chcialby doslownie czcic swoja kobiete - nosic ja na rekach, sprawiac przyjemnosci, dbac jak o ksiezniczke - ale jesli wie, ze kiedys jakis inny facet ja mial na zawolanie i w ogole jej nie szanowal, to ciezko myslec o takiej jak o kims specjalnym, wyjatkowym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mierz ludzi swoją miarą. Nie każdy mężczyzna ma problem z tym, że jego "księżniczka" przed nim nie była święta. Ba, uważam, że prawdziwy mężczyzna nie wartościuje kobiety na podstawie tego, ilu miała kochanków i szczerze powiedziawszy od razu skreśliłabym takiego, który raz, że nie mógłby znieść myśli, że używałam sobie, zanim go poznałam a dwa, że uważa, że kobieta, która lubi seks sam w sobie (a niekoniecznie tylko seks z miłości) nie ma do siebie szacunku.
    Oczywiście każdy może mieć swoje kryteria i może sobie zażyczyć kobiety-dziewicy/faceta-prawiczka, albo - tak samo jak ja skreślam takich czcicieli kobiecej niewinności - skreślić kobietę, która robiła to z wieloma. I dlatego nie mam się czym martwić.

    Podobnie jak w przypadku samochodów - kobiet na świecie jest wiele, więc prędzej czy później trafisz na furę z czystą tapicerką.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mowiac - nie spodziewalabys sie ilu dookola jest takich czcicieli kobiecej niewinnosci. Przecietny facet chce pouzywac sobie w mlodosci i wtedy mu nie przeszkadza zadawanie sie z kobietami, ktore sie nie szanuja, ale ostatecznie, na zone wolimy te porzadne.
    Nie mowie tez o uprawianiu seksu z wieloma. A o puszczaniu sie. To dwie rozne kwestie.
    Ja nie zycze sobie dziewicy, a nawet jej nie chce(bo wczesniej czy pozniej bedzie chciala sprobowac seksu z kims innym, wiec bedzie bardziej sklonna do zdrady niz kobieta, ktora juz probowala). Nie chce jednak tez kobiety, ktora kiedys ktos poniewieral i ktora sama sie nie sznuje. Ciezko w koncu miec szacunek do kogos, kto sam go do siebie nie ma. Kobieta, ktora sie szanuje i ktora zdaje sobie sprawe swojej wyjatkowosci nie odda sie np. po 3 godzinach znajomosci.
    Tak czy inaczej zawsze chetnie skorzystam z okazji pojscia do lozka z jakas kobieta do ktorej kompletnie nie mam szacunku. W powazny zwiazek jednak nie wszedlbym z taka.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Tak czy inaczej zawsze chetnie skorzystam z okazji pojscia do lozka z jakas kobieta do ktorej kompletnie nie mam szacunku." - dobre! Tylko uważaj, bo kobiety też nie lubią "puszczalskich" facetów.

    Całe szczęście, nie obchodzą mnie panowie, o których mówisz. Facet, z którym miałabym się związać musi mieć jaja.

    Zmartwię cię - nie każda kobieta aspiruje do bycia idealnym materiałem na żonę - niektórym bardziej zależy na tym, by żyć w zgodzie z sobą i jeśli już miałyby się z kimś wiązać na stałe, to z facetami, którzy kochają i szanują je za to, jakie są.

    Ja nie widzę różnicy między uprawianiem seksu z wieloma facetami a puszczaniem się. To tylko kwestia nazewnictwa. Ale na szczęście nie chodzę do łózka z facetami na poziomie inteligencji gimnazjalisty, którzy tak to postrzegają.
    Wyjątkowość też nie ma tu nic do rzeczy.

    A co do nieszanowania się - nie tobie oceniać, czy kobieta się szanuje, czy nie. Nie jesteś ani specjalistą ds. jej poczucia własnej wartości, ani żadną wyrocznią. Tylko ona sama może wiedzieć, czy ma do siebie szacunek.
    Zresztą wszystko napisałam w powyższej notce, więc nie ma sensu żebym się powtarzała ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Drogi Kamilu, żal mi Ciebie, na prawdę. "Tak czy inaczej zawsze chetnie skorzystam z okazji pojscia do lozka z jakas kobieta do ktorej kompletnie nie mam szacunku. W powazny zwiazek jednak nie wszedlbym z taka." Kwestia nie szanowania siebie dotyczy tylko kobiet, jak wnioskuję z Twojej wypowiedzi. Obyś nie miał okazji poznać kobiety, która skreśli Cię właśnie z powodu takiego "chętnego korzystania". A tak by the way to zerknij do słownika i sprawdź hasło "hipokryzja", przyda Ci się.

    OdpowiedzUsuń