W związku z tym, że pewna cudna osoba, którą od jakiegoś czasu namiętnie czytuję postanowiła napisać kilka ciepłych
słów o tym blogu, jestem honorowym świadkiem napływu nowych ludzi do tego
kameralnego miejsca, w którym jak dotąd czułam się nieco osamotniona.
Spodziewam się więc gości, którzy mogą zostać moimi czytelnikami, a więc
wypadałoby jakoś was, moi mili, tutaj zatrzymać, czymkolwiek, a mimo to nie
przychodzi mi do głowy, co by tu ciekawego napisać, żeby kupić waszą sympatię.
Może więc
napiszę coś ekstremalnie nieciekawego, czyli wpis z serii „co robiłam”. Jeśli
komuś przypadnie do gustu ten wpis mimo, że w moim mniemaniu będzie mało
chwytliwy, bez polotu, o czym ja wiem już w tej chwili (bo jak na złość nie mam
teraz krzty weny), to mogę mieć nadzieję, że ten nieszczęśnik zostanie tu na
dłużej.
Napiszę
więc, jak nagrodziłam się wczoraj wieczorem za to, że pół dnia spędziłam ucząc
się do egzaminu. Jako, że mój M. pierwszy raz od – na oko – jakichś stu lat
powiedział, że ma ochotę obejrzeć ze mną komedię romantyczną,
postanowiliśmy to uczcić. Tak oto, kiedy on poszedł do Żabki kupić półwytrawne
wino ♥, ja znalazłam nam propozycję filmu.
![]() |
wino Cote jest tanie i robi robotę |
Komedię Daję nam rok można było zobaczyć kilka miesięcy temu w kinach i my też nosiliśmy się z takim
zamiarem, ale jakoś kompletnie nam to wyleciało z głowy. Na szczęście jest coś
takiego jak kinomaniak.tv ;). Ja osobiście przyznaję temu filmowi piątkę z plusem. Świetnie nadaje się na takie
wieczory, jak ten wczorajszy. Z lampką wina smakuje wyśmienicie. I, w
przeciwieństwie do większości komedii romantycznych, rzeczywiście słusznie
nazywa się ją także komedią – śmialiśmy się przy niej, co nie miara.
Chociaż na
siłę polecać jej nie będę, bo kto wie, może to była sprawka wina? Czy wy też
macie tak, że wino działa zupełnie inaczej niż inne powszechne napoje
alkoholowe? Mnie naprawdę uderza do głowy i wydurniam się, rozśmieszam M.,
śpiewam, tańczę, skaczę, psocę – reasumując, jestem wtedy delikatnie mówiąc, raczej
niezbyt atrakcyjną partnerką do rozmowy, bo mam swój świat, a mimo to, mojemu
M. to się podoba, a nawet udziela.
W zasadzie,
zachowuję się tak dosyć często i nie potrzebuję do tego wina, ale mimo wszystko
mniej więcej po dwóch lampkach coś we mnie wstępuje i jakby to powiedzieć… po
prostu mam fajnie :). Czy tylko ja? Jakie alkohole wy lubicie?
Jak facet mówi, że chce oglądać komedię romantyczną to zdecydowanie trzeba to wykorzystać! :) Dobrze, że polecasz ten film bo noszę się z zamiarem oglądnięcia go :D Może uda mi się mojego faceta do tego namówić...;)
OdpowiedzUsuń[myhellolife.blogpost.com]