Sean O'Connell: They call the snow leopard the ghost cat. Never
lets itself be seen.
Walter
Mitty: Ghost cat.
Sean: Beautiful things don't ask for attention.
Sean: Beautiful things don't ask for attention.
W.: When are you going to take it?
S.: Sometimes I don't. If I like a moment, for me, personally, I don't like
to have the distraction of the camera. I just want to stay in it.
W.: Stay in it?
S.: Yeah. Right there. Right here.
S.: Yeah. Right there. Right here.
„To see things thousands of miles away, things hidden
behind walls and within rooms, things dangerous to come to, that is the purpose
of life”.
Dwa
dialogi i jeden cytat, które sprawiły, że ten film dał mi do myślenia. Dwa
dialogi i jeden cytat, dzięki którym wysoko oceniłam tę produkcję.
Zobaczyć
drugi koniec świata, zbliżyć się do rzeczy schowanych za ścianami pomieszczeń,
często niebezpiecznych – to jest cel życia.
W
tych słowach kryje się coś ważnego. Sam film owszem, mówi o tym, żeby wyjść z
czterech ścian, odważyć się sięgnąć po więcej i traktować życie jak wyzwanie. Ale najważniejsze w nim jest to, że jest piękne, lecz prawdziwe piękno jest nieuchwytne.
Walter Mitty, główny bohater, kiedy wreszcie uwierzył w siebie i poczuł się
odpowiedzialny nie tylko za zdobycie negatywu nr 25, ale też za swoje własne życie,
ciągle przekonywał się, że to czego pragnie jest dosłownie krok przed nim.
Kiedy już myślał, że znalazł Seana, autora zdjęcia na okładkę ostatniego
wydania magazynu Life, ten mignął mu
przed oczami i szedł dalej. Czasem miałam wrażenie, że to, co się działo, kiedy główny bohater wyszedł z biurowca i wylądował na Grenlandii, było jego kolejnym wyobrażeniem, bo było tak nieprzewidywalne i niewiarygodne.
„Zbliżyć”
to słowo-klucz.
Życie na ciebie nie czeka. Każda sekunda może zaważyć na tym, czy ujrzysz swoje ghost cat. Nie raz przekonasz się, że
gdybyś wyruszył w podróż wcześniej, mógłbyś zdążyć na czas i chwycić szczęście
za rękaw, w ostatniej chwili. I dotrze do ciebie, że życie to czasami tylko zbliżanie się do celu. Mocne bicie serca,
ekscytacja, niepewność, paniczny pościg – i mimo, że często nieudany, to dla
takich chwil również warto żyć.
A
jeśli w końcu nauczysz się je wyprzedzać, wtedy dotrzesz na miejsce, usiądziesz
i poczekasz… i będziesz chciał zanurzyć się w chwili. Pojawią się łzy
szczęścia, zrobi ci się ciepło nawet, jeśli akurat będziesz w Himalajach. I nie
zrobisz fotki na Instagrama, bo najzwyczajniej o niej zapomnisz. Tak, jak o
całym świecie. Odpłyniesz, jak Walter Mitty.
Muszę sprawdzić, o czym mowa. Ładnie napisane.
OdpowiedzUsuńTak się składa, że też już oglądałem ten film. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Życie to wyścig za marzeniami, za spełnieniem i ludzie o tym wiedząc, ale większość odpada podczas tego maratonu, niektórzy już na starcie. Zakładają, z góry że im się nie uda, bo to za trudne, wymaga zbyt dużo determinacji i poświęcenia. Często patrzymy na inny z podziwem i wiemy, że nigdy tacy nie będziemy. Dlaczego? Ponieważ nie chcemy. Wystarczy się odważyć, to nie takie trudne. Film, jak najbardziej godny polecenia. Jedna z niewielu produkcji w ostatnich latach, która zmusiła mnie do refleksji i głębszej analizy własnego życia.
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst, gdybym nie oglądał wcześniej tego filmu, namówiłabyś mnie pierwszym akapitem :)
Bo nie droga jest wysiłkiem, ale wysiłek:drogą.
OdpowiedzUsuńJuż nie przesadzałabym z tym wysiłkiem :P Może czepiam się słówek, ale według mnie "staranie" to lepsze słowo. Wysiłek kojarzy mi się z potem czoła, tymczasem często przy odpowiednim użyciu mózgu można dojść do celu bez męczarni.
OdpowiedzUsuńa jakie są Twoje marzenia ?
OdpowiedzUsuńZ takich, które mogę ujawnić, to np. mieć dużo psów. A czemu pytasz?
OdpowiedzUsuńPytam bo ostatnio wkurzam się na znajomych, albo nie mają marzeń i ich szczytem jest 'skończyć studia' albo mówią , że mają i NIC z tym nie robią. Ostatnio poirytował mnie mój znajomy gdyż okazało się że mogę lecieć do stanów, wcale to nie jest trudne [program work and travel] na co on wypalił 'ojeju to jedno z moich marzeń' na co ja poirytowana lekko ale ze spokojem pytam 'ale co zrobiłeś w tym kierunku, nie umiesz angielskiego bo uczyłeś się niemieckiego w gimnazjum i liceum, ale to przecież nie hamowało Cię w uczeniu się kolejnego języka, nie odłożyłeś nic na podróż, nawet nie interesowałeś się jak można spełnić to marzenie' i on mi mówi że o czymś marzył. Nie uważasz też, że ludzie ostatnio wolą narzekać, że jest ciemno zamiast wstać i oświecić światło ? Musiałam się wygadać komuś !:D A i jeszcze jedno czytam Twojego bloga odkąd poleciła go aniamaluje i mimo że chyba nigdy nie komentowałam to wchodzę regularnie ! Także nie przejmuj się jak jest mało komentarzy i pisz coraz więcej, a i tekst 'gdyby facet przemówił ludzkim głosem' jest G E N I A L N Y ! Uwielbiam Cię czytać :)
OdpowiedzUsuńRozumiem o czym mówisz, to prawda że są ludzie, którzy nie mają odwagi, chęci, motywacji, żeby sięgnąć po swoje marzenia. A potem w wieku czterdziestu lat przeżywają kryzys wieku średniego i kupują sobie nowe samochody/zdradzają swoich partnerów/inwestują w tabletki na zmniejszenie apetytu/ubierają się jak własne córki, bo uświadamiają sobie, że niczego spektakularnego w życiu nie przeżyli, a jedynie się roztyli i próbują sobie to jakoś odrobić.
OdpowiedzUsuńNiby nigdy nie jest za późno, żeby wziąć się za siebie, ale tych najpiękniejszych czasów nic już im nie odda.
Sama mam dużo pretensji do siebie ostatnio o to, że stoję w miejscu. Niby mam teraz niezbyt łatwy etap w życiu, ale już niedługo będzie luźniej i będę mogła skupić się na tym, co ważne.
Dziękuję za miłe słowa. W tej chwili ten blog to jedyna z pasji, które mogę realizować. Już jutro nie będę miała internetu (do odwołania - może na jeden dzień, a może się zdarzyć, że na tydzień) więc będę pisać, ale opublikuję wszystko trochę później. Takie komentarze dają powera :).
Życzę, żeby praca i podróżowanie w Stanach doszły do skutku!
obiecałam sobie obejrzeć po sesji :)
OdpowiedzUsuńhihi, są trzy czasy: 1. przeszły - beztroski i cudowny, 2. teraźniejszy i 3. po sesji. :D
OdpowiedzUsuń