środa, 8 maja 2013

Bombaj Tandoori - ta recenzja nie kończy się tańcem rodem z Bollywood

Na początku powinnam powiedzieć, że ich konkurencja bardzo wysoko ustawiła poprzeczkę, dlatego wybierając się tam w celu poznania innego miejsca w Krakowie, które oferuje indyjską kuchnię ciężko było mi nie porównywać.

Bombaj Tandoori, o której mowa znajduje się przy ul. Szerokiej 7 na Kazimierzu. Można usiąść w ogródku, albo ukryć się przed upałem w chłodnej kamienicy - my wybraliśmy tę drugą opcję.

ładny wzorek
Wewnątrz cichutko i spokojnie przygrywała muzyka orientalna, a obsługa była dziwnie ospała, jakby nie jadła śniadania, albo miała zły dzień. Sam lokal nie zrobił pierwszego złego wrażenia, ale mimo wszystko jak na mój gust było tam zbyt jasno. I przez okno otwarte na ulicę Szeroką wleciały muchy, które później upatrzyły sobie jeden stolik, nad którym latały, co mnie osobiście zniesmaczyło.
Ale nie bądźmy drobiazgowi. Ciężko o tej porze roku ustrzec się przed paskudnymi owadami.

jak zabić nudę, gdy Ola robi zdjęcia
Dostaliśmy karty, a tam ceny podobne do tych w Indusie. Dania też. Nie mogłam sobie znów odmówić Kurczaka Tikka Masala w wersji półostrej, M. natomiast skusił się na Kurczaka Curry w wersji łagodnej. Dodatki zamówiliśmy te same, co w Indusie, tylko tym razem to ja chciałam ryż z groszkiem, a M. "pieczywo czosnkowe z pieca Tandoori typu Nan".


Nie dostaliśmy przystawki, jak w Indusie, ale mimo wszystko trzeba przyznać, że za to czekaliśmy o wiele krócej na nasz obiad.

uczta bogów
Mój obiad był bardzo dobry, ale niestety nie powalił mnie tak, jak dokładnie miesiąc temu specjały kucharza w Indusie. Sos był ostry i z pewnością stał obok sosu tikka masala, ale dokładnie nim nie był. Kurczak mięciutki, za co oczywiście plus, ale porcja była niewielka. Spróbowałam też pieczywa, które zamówił M. i muszę powiedzieć, że oblizywałam po nim palce - było przepyszne i miało delikatny posmak czosnku, ale najbardziej wyrazisty był smak masła robionego w maselnicy (naczynie używane w wiejskich gospodarstwach domowych; jak byłam mała, to parę razy pomagałam babci takie masło wytwarzać i niewątpliwie jest to jeden ze smaków dzieciństwa) i, wracając do pieczywa, nie było chrupkie, tylko miękkie.

od lewego górnego rogu: Garlic Nan, Ch. Tikka Masala, Ch. Curry, Peas Pilau
"Ryż z groszkiem" okazał się ryżem z groszkiem i ze smażoną cebulką. Smakował mi.
Jedyne, co mi nie smakowało, to Kurczak Curry. Jakoś nie podszedł mi ten łagodny smak.
Nie dziwię się więc, że M. był zawiedziony tym miejscem. Cokolwiek by mówić o lokalu, najważniejsze jest jedzenie, które się tam podaje, więc bez względu na wszystko, dobra kuchnia powinna sama się obronić. Na miejscu M. też pewnie nie byłabym zachwycona, bo nie dość, że jego kurczak był słaby, to jeszcze ja mu zeżarłam prawie całe pieczywo, w zamian dając mu swój ryż, który też jakiś specjalny w smaku nie był ;).

Wyrocznia rzecze:
Cóż. Moja ocena byłaby zapewne wyższa, gdyby nie to, że Indus jest po prostu lepszy i, że najpierw zawitałam tam. Zdecydowanie bardziej klimatyczny, można wypić tam indyjskie piwo i przede wszystkim Kurczak Tikka Masala w ich wykonaniu a w wykonaniu Bombaju - to mniej więcej tak, jak niebo a ziemia.

pod koniec mieliśmy miłą niespodziankę! załapaliśmy się na happy hours
Mimo wszystko mogę polecić to miejsce komuś, kto szuka orientalnych doznań ;). Szczególnie od pn-pt do godz. 16, wówczas można napchać się taniej. Ale przykro mi, póki co to Indus jest na miarę reprezentanta kuchni indyjskiej w Krakowie (tym bardziej że, jeśli dobrze pamiętam, to promocji też mu nie brakuje).

4 komentarze:

  1. Po raz pierwszy muszę się nie zgodzić z tym co napisałaś, ponieważ :
    1) obsługa była wręcz niemiła. Ja przychodząc do restauracji, zwłaszcza do restauracji z klasą(za jaką uważałem Bombaj - do dnia dzisiejszego) oczekuje, iż kelnerzy będą na każde moje zawołanie, nie będę musiał czekać 15 min, aż jakiś łaskawie opuści kuchnię i wróci do niej szybciej niż z niej wyszedł, nie dając żadnej szansy na domówienie czegoś.
    2) Próbowałem Twojego dania, które za nic w świecie nie przypominało mi tego kurczaka Tika-Masala z indusa. Ba! Sos był zdecydowanie gorszy niż ten ze słoiczka, którego od czasu do czasu używamy. O 'kulinarnym mistrzostwie', (które dostałem na swoim hmm talerzu? misce? nocniku?) nie będę się rozpisywał, ponieważ smakowało to podobnie do kawałka waty, który dwie noce spędził mocząc się w wodzie.
    Jeśli jestem już przy jedzeniu to nie omieszkam nie wspomnieć o 'ryżu z groszkiem'. Ten dodatek w indusie podbił moje serce z chwilą, gdy moje kubki smakowe zetknęły się z owym specjałem. Natomiast 'ryż z groszkiem' w Bombaju był OBLEŚNY, cebula nie przypalona, a spalona, groszek jakiś pokurczony(oczywiście mrożonka<3), a sam ryż samkował gorzej, niż ten, który 2 dni temu przez nieuwagę udało mi się rozgotować :D!

    Nad resztą wad Bombaju nie będę pisał, ponieważ chcę jak najszybciej zapomnieć o tym koszmarnym miejscu, amatorskiej, odpychającej obsłudze oraz o jedzeniopodobnej papce.
    Jest to tylko i wyłącznie moje zdanie, o gustach się niby nie dyskutuje, ale nie mogłem się powstrzymać zważywszy na fakt, iż w 99,9% przypadków mamy takie same odczucia smakowe.
    Podsumuję moją wypowiedź jednym zdaniem - gdyby Bombaj miał ustawiać poprzeczkę innym restauracjom, zapewne byłaby ona zakopana pod ziemią na głębokości, na jakiej spoczywają nieodkryte dotąd szkielety dinozaurów i innych, zapomnianych zwierzątek :)
    Indus > Bombaj

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zrujnowałeś moją recenzję swoją własną ;(

      Usuń
  2. lubię gotować31 maja 2013 20:17

    Hej! Jak lubisz hinduską kuchnię, to polecam Ci Hot Chili na Pijarskiej. Super jedzenie, przystępne ceny, w tygodniu do 16,30 fajne zestawy obiadowe. Jem tam bardzo często :)

    Fajny blog! Obserwuję i zapraszam do siebie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. nie omieszkam sprawdzić i opisać to na blogu :)

    OdpowiedzUsuń