Dzień Kobiet minął. Jeśli dostałaś kwiatka, to
możesz czuć się zwolniona z obowiązku czytania tej notki, albowiem jest ona
skierowana do tych z was, które nie dostąpiły tego zaszczytu i tych, którym z
tego powodu przykro. Drogie panie, najwyższy czas wyciągnąć wnioski.
Dlaczego wasi faceci nie dają wam
kwiatków:
Chyba najczęstszym powodem jest przekonanie, że Dzień Kobiet jest
świętem komunistycznym. Jeśli twój facet używa tego argumentu, możesz być z
niego dumna. Jest wzorowym patriotą, prawdopodobnie bez wahania rzuci
wszystko, jeśli trzeba będzie iść na wojnę z Rosją – w końcu już
nigdy więcej nie chcemy komunizmu w Polsce! Co innego, że byłby w stanie oddać życie za
kraj, wolność słowa i inne pierdoły, a nie jest w stanie się „poświęcić” i
wydać 5zł na tulipana dla swojej kobiety.
„Bo nie ma pieniędzy”. Serio, taki argument słyszał
mój chłopak wczoraj w Lidlu i przypuszczam, że nie tylko on tego dnia. Facet stojący
w kolejce do kasy, na sugestię (!) swojej kobiety, żeby kupił jej kwiatka z
okazji Dnia Kobiet odparł, że nie ma kasy. O dziwo tego obdarciucha było stać
na cały karton fajek, ale to się wytnie. Może udało mu się je przemycić tak,
żeby żona nie zauważyła. Nie wiem, jakim trzeba być sknerusem, żeby nie znaleźć
złamanego grosza na kwiatka. Poza tym, jeśli rzeczywiście jest to dla niego
duży wydatek, to w takie dni jak święto kobiet są rozdawane kwiatki na ulicy,
więc nie ściemniać mi tu, że się nie da. Dla chcącego nic trudnego. Wstydziliby
się, że ich kobieta dostaje tulipana od obcego zmarzlaka na rynku (bo ktoś
pomyślał, by wyręczyć tych wszystkich dusigroszów), a od własnego mężczyzny nie
usłyszy nawet głupich życzeń.
„Bo wolę kupić ci kwiatka bez okazji”.
Zaskakujące, nie powiem. Ile z was, słysząc ten argument odetchnęło z ulgą, że
jednak nie jest z waszymi facetami tak źle? To teraz przypomnijcie sobie, kiedy
ostatnio dostałyście kwiatka bez okazji. Może was to zdziwi, ale nie ma czegoś
takiego, jak „bez okazji”. Kwiatki dostajemy z okazji przeprosin, w ramach
rekompensaty, albo przedpłaty – bo np. nasi kochasie nie znają lepszego sposobu,
jak wyegzekwować od nas szczyptę czułości. Zatem, jeśli jakimś cudem za jakiś
czas dostaniesz jakiegoś kwiatka ot tak, nie łudź się, że to bezinteresowne.
Bo za dużo byś chciała. A, kiedy spytasz, co
takiego dla ciebie robi, że oczekiwanie przez ciebie kwiatka jest takim
przegięciem – będzie oburzony, że w ogóle śmiesz pytać/nie będzie umiał
odpowiedzieć/wypomni ci, że wczoraj poszedł do sklepu po pomidory na obiad.
A teraz poważnie…
Facet, który chce ujrzeć uśmiech
na twojej twarzy, będzie szukał sposobu, a nie powodu, dla którego miałby ci
tego odmówić. Dlatego, jeśli nie możesz doprosić się jakiegokolwiek gestu z
jego strony w dniu twojego święta wiedz, że masz do czynienia z amatorem.
Zaczyna się od spiny o kwiatka, a skończy na tym, że za 20 lat atrakcją będzie
dla ciebie możliwość przyniesienia mu piwa. Mężczyzna, któremu z jakichś
powodów szkoda pieniędzy na zrobienie ci przyjemności ma mentalność biedaka i z
tego właśnie powodu twoje życie nigdy nie będzie usłane różami. Ani dosłownie,
ani w przenośni.
Co możesz zrobić? Najgorsze, co mogłabyś w takiej
sytuacji zrobić, to proszenie, sugerowanie, domaganie się w jakikolwiek sposób
tej półzwiędłej łodyżki. Już lepiej udawać, że to po tobie spływa, niż zniżyć
się do poziomu kobiety, która ubolewa nad faktem, że jej facet jej nie docenia.
A najlepsze, co możesz zrobić, to… kopnąć go w
tyłek. Oczywiście, jeśli dla ciebie takie gesty są ważne, bo w przeciwnym razie
nie wiem, jak tu dobrnęłaś – przecież miałaś tego nie czytać. Idź zmienić wodę
we flakonie.
Skoro ty nie zasługujesz na suchego kwiatka, to on
nie zasługuje na ciebie. Lepiej zrobić miejsce u swojego boku dla faceta, który
to wszystko rozumie i wie, jak dogodzić swojej ukochanej.
Tego kwiatu jest pół światu. Sama zdecyduj, co to dla ciebie oznacza.
A wy? Jaką wymówkę wczoraj usłyszałyście?
Hahahahah, kwiaty bez okazji to faktycznie mit. Ja swojemu mówiłam, żeby mi dał kiedyś bez okazji. Dał w dniu, w którym spotykałam się z kolegą, o którego był zawsze bardzo zazdrosny (swego czasu się do mnie zalecał) i jak tydzień się do niego odzywałam. To się nazywa czuć docenioną ;p
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst! Wyjęłaś mi to z ust! Dosłownie i w przenośni :) Gorzej jak się te wszystkie wymówki usłyszy na raz: "Nie będę wydawał kasy na kwiaty w te komunistyczne święto! Wolę Ci kupić bez okazji, chociaż w sumie źle Ci jest? Mało Ci?" eh...
OdpowiedzUsuń