Zbliżają się walentynki i aż przykro patrzeć, jak co chwila ktoś dołącza do tego wydarzenia na facebooku, chcąc zbojkotować to
święto. Szkoda mi tych wszystkich drugich połówek, które w tym dniu nie pójdą
na randkę, nie zrobią czegoś „od święta” bo ich ukochani nie obchodzą walentynek.
Niektórzy tłumaczą, że zakochani powinni świętować cały rok i z tym się zgadzam, ale idąc tym tropem – jeśli jest specjalne święto, w którym można spędzić wspólnie dzień z przytupem, wykręcanie się wszędobylską komerchą i serduszkami jest zwykłą wymówką. Naprawdę zakochana osoba wykorzysta każdą okazję, żeby celebrować związek.

Niektórzy tłumaczą, że zakochani powinni świętować cały rok i z tym się zgadzam, ale idąc tym tropem – jeśli jest specjalne święto, w którym można spędzić wspólnie dzień z przytupem, wykręcanie się wszędobylską komerchą i serduszkami jest zwykłą wymówką. Naprawdę zakochana osoba wykorzysta każdą okazję, żeby celebrować związek.

Podpowiadam, jak sprawić, żeby każdy buntownik polubił Walentynki, albo przynajmniej nie miał nic przeciwko nim. Ludzie, którzy nie lubią Walentynek najprawdopodobniej nigdy nie poznali potencjału tego święta. Zaczęło się już w podstawówce, kiedy w trakcie Walentynek musieli patrzeć, jak inni dostają sekretne liściki albo kolejny raz okazywało się, że to nie oni są adresatami życzeń czytanych ze szkolnego radiowęzła. Do dziś nikt nie uświadomił im, że jeśli są w związku, tego dnia mogą liczyć na masę atrakcji i przywilejów, przy okazji zapominając o całym świecie. Także o tym, że wszędzie tylko komercha i wszyscy wokół rzygają serduszkową tęczą (specjalnie na tę okoliczność rok temu zrobiłam zdjęcie ludzi rzygających tęczą - klik).
Jeśli jesteś dziewczyną i zazdrościsz koleżankom, których faceci nie widzą niczego złego w Walentynkach... Przestań marudzić, robić mu sceny, wymuszać płaczem, żeby je polubił. Zdradzę ci sekret: ROBISZ TO ŹLE.
Zamiast oczekiwać nagłej przemiany, jakiegokolwiek gestu z jego strony i kolejny raz się zawieść, przyjmij inicjatywę. Każ mu się ubrać i zaprowadź go do miejsca, w którym jeszcze nigdy nie byliście, albo przynajmniej takiego, w którym jeszcze nigdy się nie gziliście. Ewentualnie dla odmiany, zamiast awantury urządź mu w domu pokaz całego wachlarza swych zalet.
Świeć cyckami, użyj swojej kobiecej broni, jaką jest seksapil. Nawet jeśli ma to na co dzień, zadbaj o odpowiednie opakowanie, włóż czerwoną bieliznę i pończochy. Rozbudź jego wyobraźnię. Przyrządź jego ulubione danie w samym fartuszku, napijcie się wina. Zatańcz przed nim. Pobaw się jego kroczem (klik!). Poniż się, bądź ladacznicą. W końcu dla kogo, jeśli nie dla własnego faceta. Niech poczuje magię świąt i zapomni, dlaczego wcześniej ich nie lubił.
Jeśli jesteś facetem, a twoja dziewczyna w przeciwieństwie do ciebie sądzi, że Walentynki ssą... Weź ją tego dnia na zakupy do drogerii albo do sklepu z bielizną i pozwól jej wybrać sobie rzecz, którą jej kupisz. Żadna nie pogardzi możliwością kupienia sobie nowych perfum albo stanika. Zadbaj o to, żeby poczuła się jak bogini. Jeśli będzie okazja, wejdź z nią do przymierzalni i bez zbędnych podchodów potraktuj ją jak swoją. Ona to lubi. Jeśli będzie grzeczna, później weź ją do jakiejś knajpki, albo do kina.
Nie zapominaj, że ty też masz wyglądać porządnie – strzelam, że jeśli włożysz elegancką koszulę to będzie połowa sukcesu – każda lubi facetów w koszulach. Przy czym elegancka ≠ w kratę, w paski, z krótkim rękawkiem, z logo jakiegoś sklepu młodzieżowego, we wzorki, różowa. Elegancka = gładka, najlepiej w jak najmniej krzykliwym kolorze. Być może na co dzień takie nosisz i nie wyglądasz źle, ale na tę okazję, im mniej udziwnień, tym lepsze wrażenie zrobisz. Fantazja ma cię ponosić tylko, jeśli chodzi o rozpieszczanie swojej kobiety. W pewnym momencie powinna zaskoczyć, co się dzieje, a gdy już to doceni, poczuje się w obowiązku wynagrodzić ci twój wysiłek.
Mając za sobą taki doskonały dzień, trudno nie wpaść na pomysł, żeby za rok o tej samej porze w ramach rewanżu przynajmniej podarować swojemu skarbowi czerwoną różyczkę, albo pudełeczko Merci. Kto wie, może następnym razem to on/ona stanie na rzęsach, żeby cię uszczęśliwić?
Walentynki są podobne do Bożego Narodzenia. Niejednokrotnie osoby, które nie lubią świąt, z tych samych powodów hejtują święto zakochanych: wszędzie szajs, światełka, bombeczki, świąteczne hity, szał zakupów, nie da się wejść do sklepu i nie stać w półkilometrowej kolejce. Podobnie w Walentynki, lepiej nie wychodzić z domu, bo nagle wszystkie pary przypomniały sobie o swojej miłości i masowo zapychają po brzegi wszystkie kina i knajpy, wszędzie na wystawach misie, czekoladki, baloniki, lizaczki... Ale mimo wszystko malkontenci obchodzą to pierwsze święto, bo poświęcają się dla rodziny.
Czy nie jesteście równie ważni dla swoich drugich połówek, żeby dla was też mogli się poświęcić? Czy w związku nie chodzi o to, by sprawiać sobie na wzajem przyjemność? Czy którakolwiek z osób, które nie lubią Walentynek składała jakieś śluby, że nie będzie mieć z nimi nic wspólnego? Korona jej z głowy spadnie, jak się ugnie? W dodatku nie bez powodu, bo osoba którą się kocha jest najlepszym powodem, dla którego powinna to zrobić.
Gdyby wspomniane sposoby nie zadziałały, obawiałabym się, że mam do czynienia z facetem o wyjątkowo zatrzaśniętym łbie, który tylko mówi, że dla mnie zrobiłby wszystko, zamiast faktycznie coś zrobić – np. przełamać się. Osobiście na pewno nie chciałabym z takim typem być, bo to by oznaczało, że na niego nie działam. Ale decyzja należy do ciebie – czy, zakładając ten najbardziej pożądany scenariusz, czyli, że już zawsze będziecie razem, możesz przez resztę życia obejść się bez tego święta? Jeśli tak, gratuluję. Właśnie robisz coś wbrew sobie dla kogoś kogo kochasz!
Szkoda, że ten szczęściarz nigdy tego nie pojmie.
'Świeć cyckami, użyj swojej kobiecej broni, jaką jest seksapil. Nawet jeśli ma to na co dzień, zadbaj o odpowiednie opakowanie, włóż czerwoną bieliznę i pończochy. Rozbudź jego wyobraźnię. Przyrządź jego ulubione danie w samym fartuszku, napijcie się wina. Zatańcz przed nim. Pobaw się jego kroczem (klik!). Poniż się, bądź ladacznicą. W końcu dla kogo, jeśli nie dla własnego faceta. Niech poczuje magię świąt i zapomni, dlaczego wcześniej ich nie lubił.' I mimo zmęczenia,wkurzenia na cały świat bo okres, bo trudny egzamin, bo nie wyspana [3 godziny snu] śmieję się w niebo głosy! A i dobrze bo humor mi się poprawił i przestanę się dąsać na mojego faceta o sama-nie-wiem-co. ;D Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń