piątek, 7 lutego 2014

Spaghetteria na Ruczaju – wyżyny smaku po taniości

Jako, że ostatnio jestem skazana na jedzenie na mieście, a wiadomo, że stołowanie się w restauracjach tanie nie jest, poznałam kilka miejsc, w których można zjeść po przystępnej cenie. Wśród nich są bary, makaroniarnie, naleśnikarnie – wszystkie szybkiej obsługi. Ich wspólną cechą jest typowo stołówkowy wygląd. Gdzieniegdzie właściciele zadbali o to, by ich knajpy nie wyglądały jak te w czasach PRL-u, ale jednym idzie lepiej, innym gorzej.

A ja jestem bardzo wybredna i nie, żebym nie mogła się przełamać i zjeść w miejscu, gdzie je się pod ścianą, na barowych krzesłach, w ścisku i plastikowymi sztućcami, ale nie oszukujmy się  - komfort podczas jedzenia to jedna z najważniejszych rzeczy. Dwa takie same talerze spaghetti różnią się w smaku diametralnie, jeśli jeden szamasz w ładnie udekorowanej, ocieplonej restauracji, na miękkim, wygodnym fotelu, a drugi w 20m2, uderzając się łokciami z innymi klientami i marznąc, bo co chwilę ktoś wchodzi i wychodzi, wpuszczając chłodne powietrze z zewnątrz.



Dlatego chciałabym z tego miejsca polecić Spaghetterię przy ul. Kobierzyńskiej, na Ruczaju. Jeśli ktoś mieszka w tych okolicach, naprawdę warto się tam wybrać. Makaron z bardzo różnorodnym doborem składników można zjeść już za niecałe 9zł. Można zamówić danie w wersji z penne albo spaghetti i, co najważniejsze – najeść się. Wiadomo, że gdy widzimy pozycję carbonara w cenie 8,50 lepiej nie liczyć na prawdziwą włoską carbonarę, ale jadłam to danie już w wielu miejscach i zaręczam, że są dużo droższe knajpy, w których carbonara jest nie do zjedzenia (np. Zapałki – słodka „carbonara” podawana z czerwoną cebulą, Fabryka Pizzy – bez smaku; Zapałki lubię, robią świetną pizzę ale to danie odradzam, podobnie w przypadku Fabryki Pizzy, chociaż u nich akurat pizza jest moim zdaniem bardzo średnia).
Jeśli jesteś typowym studentem i żywisz się mrożonkami a jedyne dobre jedzenie to to, które dostajesz w słoikach od mamy, to na pewno się nie zawiedziesz. Ja osobiście gotuję bardzo często, kiedy tylko mogę, bo uwielbiam to robić i mam wrażliwe kubki smakowe, dlatego jeśli ja mówię, że coś jest dobre, można mi wierzyć.


Salmone: sos pomidorowo-śmietanowy, łosoś wędzony i przyprawy - 8,50
Ale co jest wyjątkowe w przypadku tego miejsca, to totalnie nie stołówkowy wygląd! Dość dużo przestrzeni, miękkie fotele, odpowiednie oświetlenie, przemiła obsługa. Płacisz raptem 15zł za zestaw z napojem i czujesz się jak gość, bo nie jesz w typowo studenckim przytułku, tylko w naprawdę ładnym miejscu.

Kolejną z rzeczy, na które zwracam uwagę jest muzyka. Nie lubię, gdy w knajpie leci muzyka z radia, już wolę żeby obsługa uraczyła klientów lubianymi przez wszystkich starymi hitami z płyty, ale już najbardziej zadowolona jestem, jeśli w indyjskiej restauracji mogę usłyszeć hinduską muzykę, a we włoskiej – romantyczne włoskie melodie. Tak jest właśnie w przypadku tego miejsca, dlatego przyznaję mu dodatkowy plus.

Restauracja niestety nie prowadzi dowozu, natomiast jest możliwość zamówienia dania przez telefon odpowiednio wcześniej i wzięcia go na wynos, z czego choćby dziś znów skorzystam. Lada moment zamieszkam na Ruczaju, więc już wiem, dokąd się wybiorę, kiedy nie będę miała sił i ochoty urzędować w kuchni.  

Dla tych, którzy nie mieszkają na odludziu zwanym Ruczajem jest restauracja o tej samej nazwie przy ul. Kalwaryjskiej, ale uprzedzam, że tam stoły są wysokie, je się właśnie pod ścianą i tuż obok może usiąść jakiś skacowany student. Za to główne pozycje menu są tańsze o złotówkę, a więc można zjeść syty obiad już za 7,50. Co kto lubi.

Gdyby ktoś był zainteresowany, odsyłam na stronę restauracji: www.spaghetteriakrakow.pl lub na fanpage'a: facebook.com/SpaghetteriaKobierzynska142a

Ten wpis nie jest sponsorowany, piszę z własnej inicjatywy. Pizzerii w Krakowie jest od groma, fast-foodów też, a jeśli chodzi o makarony, wciąż jeszcze Kraków ma niewiele predyspozycji. Warto, byście wiedzieli o takim miejscu – jest sesja czyli ulubiony czas studentów na imprezowanie, więc kto wie, na co będziecie mieli „smaka” następnym razem, na kacu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz