piątek, 28 lutego 2014

Share Week 2014. Moje perły blogowe


Share Week organizowany przez Andrzeja Tucholskiego z JestKultura.pl to świetna szansa dla nas, delikatnie mówiąc niezbyt zasięgowych blogerów. Za każdym razem sprawdzam, czy ktoś mnie polecił, bo tak naprawdę  nie ma się co czarować, że czasem jest to najkrótsza droga do zdobycia nowego, całkiem sporego grona czytelników. Sama swoich pierwszych gościłam dzięki Ani, która maluje i do tej pory jestem jej wdzięczna, że doceniła moje wypociny i postanowiła podzielić się tym z innymi.

Ja bardzo się cieszę, że dzięki tej inicjatywie mam możliwość odkryć nieznane mi dotąd miejsca w sieci, ale osobiście nie mogę potraktować tej zabawy jako sposobu na pomoc blogerom, którzy mają małe grono odbiorców. W końcu jestem jak na razie jednym z nich i przypuszczam, że wielu z was zna już blogi, które zamierzam umieścić na swojej liście. To będą po prostu blogi, które najbardziej lubię odwiedzać – z różnych przyczyn.

Mad Tea Party – cudowna osoba, która raz nawet udzieliła się na łamach mojego bloga. Czytając jej wpisy bardzo często namacalnie czuję, jakby grono pracowników Black Red White robiło mi w głowie przemeblowanie. Jest to jedna z tych bardzo niewielu blogerek, które potrafią na mnie wpływać. Jest z zupełnie innego świata, dlatego tym bardziej się dziwię, że jej poglądy do mnie przemawiają. Cudowny, naturalny i soczysty język, jakim się posługuje zapewnił jej trwałe miejsce na mojej liście ulubionych blogerów.

Aniamaluje – nie byłabym sobą, gdybym jej tutaj nie zamieściła. Po pierwsze dlatego, że zawsze pamiętam o osobach, które zrobiły dla mnie coś dobrego, ale tak naprawdę… nawet i bez tego szczerze bym ją ubóstwiała. Odważna, inspirująca, pewna siebie i naprawdę inteligentna dziewczyna. W dodatku przecząca wszelkim powszechnym stereotypom i z góry ustalonym „prawdom”. Miała bardzo duży wpływ na moje odżywianie i na to, że postanowiłam zadbać o swoje zdrowie. Bardzo chciałabym ją poznać, bo jest bezpośrednia, ma jasne zasady i naprawdę się ich trzyma. Idzie do celu jak piorun. Taką postawę rzadko się spotyka u ludzi.

Codwudniownik – jak sama nazwa wskazuje, z założenia wpisy na tym blogu pojawiają się co dwa dni. I ich „czytanie” to zwykle kwestia minuty, bo… zazwyczaj są to same obrazki. Co tu dużo mówić, naprawdę wystarczy tylko kliknąć, żeby przekonać się o zabawnym i jedynym w swoim rodzaju stylu wypowiedzi Wandaleny Białykot. Rysuje zarówno takie bazgroły, jak na blogu, jak i naprawdę ciekawe, wybitne prace świadczące o niecodziennym, ani nawet nie o codwudniowym talencie. Jeśli ktoś jej nie zna, polecam gorąco.

http://codwudniownik.blogspot.com

Postanowiłam ograniczyć tę liczbę do trzech osób, bo takie są zasady. Co prawda przewidują podanie więcej niż trzech blogów jeśli ktoś musi, ale gdybym wymieniła kogoś czwartego, wówczas nie mogłabym nie dodać jeszcze kilku słów o piątym i szóstym. Wysypałoby się wszystko, co mam w mojej siatce z Hugo Bossa*. Poczekam więc na następne edycje, będę wtedy sławna i polecanie będzie miało większy sens, bo nie będę pisać o blogach bardziej znanych od mojego. Wierzę, że będziecie mieli na to wpływ ;-).


Podsumowując, dziękuję internetom za to, że umożliwiają mi poznanie wielu, wielu ciekawych osób, których w inny sposób pewnie nigdy nie miałabym okazji nawet minąć na ulicy. Jeśli macie jakichś swoich ulubionych blogerów których mogę nie znać, piszcie w komentarzach, albo twórzcie własne listy – to super idea, dzięki której więcej osób dowie się o JestKultura.pl (hihi ;-)).

___________
*jeśli zastanawialiście się kiedyś, dlaczego menele trzymają wszystkie swoje skarby w siatce od Hugo Bossa, mam na ten temat teorię. Jest to wynik ich długoterminowej współpracy z tą marką. Jej agencje postanowiły dać ludziom do zrozumienia, że nawet najmniej zamożnych stać na zakupy w ich butikach. To ma przekonać odbiorcę, że wstydem jest nie mieć niczego z Hugo Bossa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz