Share Week organizowany przez Andrzeja Tucholskiego z JestKultura.pl to świetna szansa dla nas, delikatnie mówiąc niezbyt
zasięgowych blogerów. Za każdym razem sprawdzam, czy ktoś mnie polecił, bo tak
naprawdę nie ma się co czarować, że czasem jest to najkrótsza droga do zdobycia nowego, całkiem sporego
grona czytelników. Sama swoich pierwszych gościłam dzięki Ani, która maluje i do
tej pory jestem jej wdzięczna, że doceniła moje wypociny i postanowiła podzielić
się tym z innymi.
Ja bardzo się cieszę, że dzięki tej inicjatywie
mam możliwość odkryć nieznane mi dotąd miejsca w sieci, ale osobiście nie mogę
potraktować tej zabawy jako sposobu na pomoc blogerom, którzy mają małe grono
odbiorców. W końcu jestem jak na razie jednym z nich i przypuszczam, że wielu z
was zna już blogi, które zamierzam umieścić na swojej liście. To będą po prostu
blogi, które najbardziej lubię odwiedzać – z różnych przyczyn.
Mad Tea Party – cudowna osoba, która raz nawet udzieliła się na łamach mojego bloga. Czytając jej wpisy bardzo często namacalnie czuję,
jakby grono pracowników Black Red White robiło mi w głowie przemeblowanie. Jest to jedna z
tych bardzo niewielu blogerek, które potrafią na mnie wpływać. Jest z zupełnie
innego świata, dlatego tym bardziej się dziwię, że jej poglądy do mnie
przemawiają. Cudowny, naturalny i soczysty język, jakim się posługuje zapewnił
jej trwałe miejsce na mojej liście ulubionych blogerów.
Aniamaluje – nie byłabym sobą, gdybym jej tutaj nie
zamieściła. Po pierwsze dlatego, że zawsze pamiętam o osobach, które zrobiły
dla mnie coś dobrego, ale tak naprawdę… nawet i bez tego szczerze bym ją
ubóstwiała. Odważna, inspirująca, pewna siebie i naprawdę inteligentna
dziewczyna. W dodatku przecząca wszelkim powszechnym stereotypom i z góry
ustalonym „prawdom”. Miała bardzo duży wpływ na moje odżywianie i na to, że
postanowiłam zadbać o swoje zdrowie. Bardzo chciałabym ją poznać, bo jest
bezpośrednia, ma jasne zasady i naprawdę się ich trzyma. Idzie do celu jak piorun.
Taką postawę rzadko się spotyka u ludzi.
Codwudniownik – jak sama nazwa wskazuje, z założenia wpisy
na tym blogu pojawiają się co dwa dni. I ich „czytanie” to zwykle kwestia
minuty, bo… zazwyczaj są to same obrazki. Co tu dużo mówić, naprawdę wystarczy
tylko kliknąć, żeby przekonać się o zabawnym i jedynym w swoim rodzaju stylu
wypowiedzi Wandaleny Białykot. Rysuje zarówno takie bazgroły, jak na blogu, jak
i naprawdę ciekawe, wybitne prace świadczące o niecodziennym, ani nawet nie o
codwudniowym talencie. Jeśli ktoś jej nie zna, polecam gorąco.
![]() |
| http://codwudniownik.blogspot.com |
Postanowiłam ograniczyć tę liczbę do trzech osób, bo takie
są zasady. Co prawda przewidują podanie więcej niż trzech blogów jeśli ktoś musi, ale gdybym
wymieniła kogoś czwartego, wówczas nie mogłabym nie dodać jeszcze kilku słów o
piątym i szóstym. Wysypałoby się wszystko, co mam w mojej siatce z Hugo Bossa*. Poczekam
więc na następne edycje, będę wtedy sławna i polecanie będzie miało większy
sens, bo nie będę pisać o blogach bardziej znanych od mojego. Wierzę, że
będziecie mieli na to wpływ ;-).
Podsumowując, dziękuję internetom za to, że umożliwiają mi
poznanie wielu, wielu ciekawych osób, których w inny sposób pewnie nigdy nie
miałabym okazji nawet minąć na ulicy. Jeśli macie jakichś swoich ulubionych
blogerów których mogę nie znać, piszcie w komentarzach, albo twórzcie własne
listy – to super idea, dzięki której więcej osób dowie się o JestKultura.pl
(hihi ;-)).
___________
*jeśli zastanawialiście się kiedyś, dlaczego menele trzymają wszystkie swoje skarby w siatce od Hugo Bossa, mam na ten temat teorię. Jest to wynik ich długoterminowej współpracy z tą marką. Jej agencje postanowiły dać ludziom do zrozumienia, że nawet najmniej zamożnych stać na zakupy w ich butikach. To ma przekonać odbiorcę, że wstydem jest nie mieć niczego z Hugo Bossa.
___________
*jeśli zastanawialiście się kiedyś, dlaczego menele trzymają wszystkie swoje skarby w siatce od Hugo Bossa, mam na ten temat teorię. Jest to wynik ich długoterminowej współpracy z tą marką. Jej agencje postanowiły dać ludziom do zrozumienia, że nawet najmniej zamożnych stać na zakupy w ich butikach. To ma przekonać odbiorcę, że wstydem jest nie mieć niczego z Hugo Bossa.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz