Mówią, że inteligencja jest seksowna. Niestety
większość kobiet źle interpretuje te słowa, bo nie wie, że prawdziwa
inteligencja polega na tym, żeby wiedzieć kiedy nie używać mózgu.
Niestety badania amerykańskich naukowców… no
dobra, moje własne dowodzą, że ta przypadłość często idzie w parze z inną,
równie poważną, zwaną nie-do-wyglądem.
Ten filmik łatwo zweryfikuje, czy jesteś w stanie
przejść przez resztę tego tekstu bez poczucia, że ekhm, „obrażam
twoją inteligencję”.
Jeśli choć przez moment czułaś się oburzona przekazem, nie czytaj dalej.
Jeśli choć przez chwilę przeszło ci przez myśl coś
w stylu „mam siedzieć cicho, żeby nie zawstydzić jakichś samców, którzy mają
problem ze swoją męskością za każdym razem, gdy kobieta okaże się mądrzejsza od nich? Też coś!” –
również nie czytaj dalej.
Żeby pojąć i wdrożyć przepis na udany związek,
albo chociaż udany flirt będący zapowiedzią przyjemnych relacji z facetami,
należy mieć otwarty umysł i złapać dystans do spraw damsko-męskich. Bez
podziałów na płeć mądrzejszą i głupszą. Jeśli serio jesteś mądra, nie powinnaś
mieć potrzeby udowadniania tego. Dlatego jeśli masz takową, odejdź. Jeśli nie –
usiądź wygodnie.
6 sytuacji, w których jesteś mądra, a nie powinnaś
Kiedy facet nie jest tobą zainteresowany, a tobie na nim zależy. Co robisz? Oczywiście
chwile spędzone z nim to dla ciebie taki wysiłek intelektualny, że kiedy już
spotkanie dobiega końca, musisz sobie zarzucić jakiś odmóżdżacz w postaci Pudelka,
Miłości na bogato, ewentualnie w chwilach skrajnego wyczerpania Warsaw Shore, a
już niebawem reality show Natalii Siwiec. Na wszelkie sposoby starasz się mu
spodobać, zgadzasz we wszystkim albo przynajmniej unikasz tematów, w których
moglibyście się nie zgodzić, interesujesz się jego życiem, problemami, służysz
ramieniem i dobrą radą. Stąpasz po cienkim lodzie. W efekcie lądujesz w jego
strefie dla przyjaciółek.
Nie wiem, jak można nie wiedzieć, że droga do
zdobycia faceta wcale nie jest tak kręta i zawiła, żebyś, zanim w nią ruszysz,
musiała w ramach dopingu oddawać krew, zakładać kask i nałokietniki. Dlaczego
nie możesz być naturalna? I nie chodzi o to, że masz nie powiększać sobie ust,
choć to także jest zły pomysł, bo Angelina Jolie jest tylko jedna. Mam na myśli
naturalność również jako odwołanie do tego, co jest w naturze kobiety.
Seksapil! Kokietowanie, uśmiech, podkreślanie wdzięków, mowa ciała. Mówi ci to
coś?
Naprawdę uważasz, że tylko puste laski tak się
płaszczą przed facetem? Uwłacza ci to, że jesteś kobietą? Odważ się przez
chwilę nie myśleć jak intelektualistka. Masz cycki, więc nie wahaj się ich
użyć.
Tłumaczysz.
Że robi coś źle, np. jeśli nie uczy się do egzaminu. Że powinien zrobić inaczej,
kiedy np. nie ścieli po sobie łóżka. Że cię zranił, wybierając trening akurat
wtedy, kiedy go potrzebowałaś. Cokolwiek mu tłumaczysz, w jego oczach zmieniasz
się w przekupkę, katarynkę, albo drugą matkę. Nie mówisz, tylko nadajesz.
Pouczasz, jak ma żyć popierając to setką argumentów i dziwisz się, bo to
przecież logiczne, a on tego nie wie. STOP. Nie zagalopowałaś się przypadkiem?
To, że faceci pielęgnują w sobie małych chłopców,
nie oznacza że ty masz wchodzić w rolę ich opiekunki. Nie jesteś od pozwalania
mu, czy nawet dawania mu wyboru, jak ma postępować. Jeśli będziesz mu
przypominać o jego obowiązkach, to proste, że on sam w końcu przestanie
pilnować swoich spraw, bo w końcu ma kogoś, kto o to zadba. Niech się wykaże.
Niech się potknie, zapomni o czymś ważnym a potem ponosi konsekwencje. Prędzej to ukształtuje faceta, aniżeli twoje upierdliwe przypomnienia. One jedynie
sprawią, że będzie cię miał po dziurki w nosie. I że się rozleniwi.
Jesteś
zazdrosna i okazujesz to. Miotasz się, wypominasz każdą jego rozmowę z
koleżanką, porównujesz do jego byłych, dobierasz się do jego wiadomości, masz
tzw. obiekcje przed wypuszczeniem go samego na każdą imprezę, a nawet małe
wyjście z kumplem na piwo. To zachowanie typowo zakompleksionej dzidy, która
nie powtrzyma się przed niczym, żeby przyłapać faceta na gorącym uczynku. Jeśli
mu nie ufasz, to po prostu go zostaw. A jeśli ufasz, to przestań doszukiwać się
problemu w nim, a wtedy zauważysz, że on tkwi w tobie.
Myślisz: już dawno wie, jak wyglądasz po
przebudzeniu się, w powyciąganych dresach i hipsterskich swetrach, więc
dlaczego i tym razem mu się w takiej stylizacji nie pokazać?
Powinnaś zmienić to myślenie i dokonać wszelkich
starań, żeby wymazać mu z głowy obraz zapuszczonej, rozczochranej laski. Niech
zapomni, że kiedykolwiek pokazałaś mu się w takim stanie. To źle działa na obie
strony. Ty przestajesz się starać, wpadasz w wir jedzenia śmieci, tyjesz,
zakładasz coraz luźniejsze ciuchy, a że ładna fryzura i makijaż też
niespecjalnie pasują do takiego outfitu i w dodatku przyciągają uwagę, a przecież odtąd
twoim zadaniem jest odstraszać, masz tzw. „artystyczny nieład” na głowie; jemu
zaś powszednieje tak samo twój widok, jak i cały wasz związek. Zaczynacie
chodzić ciemnymi uliczkami, bo inni ludzie w przeciwieństwie do niego nie są
przyzwyczajeni do takich widoków, jakie fundujesz swojemu facetowi. Pamiętaj,
ciemne uliczki nigdy nie prowadzą do pięknych miejsc. Weź się za siebie, wtedy
nie będziesz dawać mu podstaw do tego, by on dawał ci podstawy do zazdrości.
Kiedy
mówisz: „zapłacę za siebie”. Większość kobiet jako punkt honoru ustaliły
sobie bycie całkowicie niezależną od faceta. Już podczas pierwszej randki jasno
stawiają granicę i mówią, że same zapłacą za swój bilet w kinie, czy za danie w
restauracji. Tłumaczą to nie tylko niezależnością, ale też tym, że nie chcą
wykorzystywać mężczyzn. Czasem, w skrajnych przypadkach nie chcą wyjść na
takie, które lecą na kasę. Faceci oczywiście to chwalą, bo jak tu nie cieszyć
się, że ma się dodatkowy wydatek z głowy?
„Wychowany” w ten sposób gość po paru latach
związku dziwi się, że kobieta oczekuje jakiegokolwiek prezentu na urodziny i za
żadne skarby nie szarpnie się, żeby choć raz na kwartał zabrać ją na kolację. Czasem
tacy faceci bez poczucia obowiązku dbania o kobietę lądują na ich utrzymaniu.
Jest to oczywiście ekstremalny przykład tego, jak się kończy utwierdzanie
facetów w przekonaniu, że my, kobiety nie jesteśmy materialistkami. A potem
widzimy u koleżanek śliczną biżuterię, którą dostały w prezencie od swoich
facetów i myślimy: „ta to ma szczęście…”
Szczęście... Sprowadzają wszystko do tego, że
jednej się trafia fajny facet potrafiący zaspokoić kobietę, a innej pasożyt,
który tylko by brał, ale w żadnym wypadku nic nie da od siebie. Zapominają, że
przecież same go tego nauczyły. Zapominają, że jeśli facet już od początku
pokazuje, jaki z niego buntownik i nie kupi swojej kobiecie tulipana na Dzień Kobiet, albo cieszy się, że nie jest materialistką jak inne, to jest sygnał, by go kopnąć w tyłek,
póki jeszcze nie jest za późno. Zapominają, że jako kobiety mają święte prawo
pragnąć, by facet je rozpieszczał. Trzeba się na wzajem uszczęśliwiać. Udany związek stoi niewiele dalej od
sponsoringu. To dobrzy kumple, z tym że jeden z nich może robić to bez miłości.
I jeśli ktoś widzi w tym coś złego, nie widząc przy okazji różnic między
rzeczywistym sponsoringiem a układem, jakim jest miłość – istnieje duże
prawdopodobieństwo, że nigdy nie będzie czuł się w niej spełniony.
Kiedy
poznajesz jego matkę. Tuż przed pierwszym spotkaniem z jego mamą ubierasz
się jak najskromniej tylko potrafisz, idziesz do spowiedzi by oczyścić się od
zła wszelkiego, wkuwasz słownik synonimów, żeby nie było, że nie potrafisz
ułożyć zdania, wymazujesz z głowy wszelkie wulgaryzmy, uczysz się na pamięć regułek,
by w razie jakiegokolwiek „trudnego” pytania odpowiedzieć jego mamie to, co
chciałaby usłyszeć. Krótko mówiąc, zmieniasz się w kogoś, kim nie jesteś.
Zestresowana, jak przed rozmową kwalifikacyjną wyruszasz na pierwszą wspólną
kolację. Gryziesz się w język ilekroć masz ochotę powiedzieć szczerze, co
myślisz i dzięki temu w drodze powrotnej słyszysz od swojego chłopaka „polubiła
cię”. Jest sukces!
A potem, podczas każdego następnego spotkania
zastanawiasz się czy wdawać się z nią w dyskusję na tematy, w których się z nią
nie zgadzasz, pozwalasz, żeby zawsze miała ostatnie słowo, jesteś potulna,
zawsze uprzejma i uśmiechnięta. Wymarzona synowa. Mamusia zapewne śpi
spokojnie, bo wie, że za parę lat się dogadacie co do szczegółów waszego
wesela, wspólnych wyjazdów na Mazury oraz liczby jej wnuków. Ma w tobie
sojuszniczkę! A spróbuj się sprzeciwić jej wizji co do waszego trójkąta –
lepiej, żebyś przepadła.
Mamy naszych facetów mają to do siebie, że na ogół
lubią nas warunkowo. Jeśli utwierdzisz ją w przekonaniu, że właśnie takiej
synowej szukała, będziesz cieszyć się jej uznaniem, być może po sam grób (o ile
wcześniej nie doprowadzi cię do szewskiej pasji fakt, że we wszystkim idziesz
jej na rękę). Jeśli jednak postanowisz być sobą, robić tylko to na co masz
ochotę bez uwzględniania jej woli, prawdopodobnie nigdy nie będziecie
przyjaciółkami. Być może nawet poczuje się zagrożona i będzie chciała za
wszelką cenę ci zaszkodzić. Mimo wszystko proponuję to drugie rozwiązanie.
Potraktuj ją tak, jak każdą nowo poznaną osobę w swoim życiu. Jak mówi pradawne
przysłowie, „jeśli za bardzo starasz się by ktoś cię polubił, źle na tym wychodzisz”. Czy coś w tym stylu.
Dlatego zrozum, że to nie jej masz się podobać,
tylko swojemu facetowi. Nie ma gorszego pomysłu, niż zawarcie przymierza z jego
matką. To nie jest dobry pomysł na związek. Jeśli mamusia zaakceptuje cię taką
jaka jesteś, a więc razem z twoimi wadami, możesz być spokojna, bo nigdy nie
wejdzie wam w drogę. Możesz być jej pewna.
Kiedy twój
facet zapomina o ważnych datach. Co wtedy robisz? Dąsasz się. Postanawiasz
go przytrzymać, dlatego nie odbierasz telefonów, olewasz smsy i setki
wiadomości na czacie. Wykorzystujesz każdą okazję, by mu to wypomnieć.
Zamieniasz się w zrzędę, rzucasz riposty, aluzje i pociski, bo w takich
chwilach masz zazwyczaj najlepszą gadkę. Co wtedy robi facet? Taki, któremu
mimo wszystko na tobie zależy próbuje jakoś naprawić swój błąd, ale oboje
wiecie, że już po ptokach. Ty dajesz mu to do zrozumienia. Nie pozwolisz mu wynagrodzić ci tej wpadki, bo stało się. Przez to w oczach swojego faceta
stajesz się skrzywdzoną męczennicą, która albo chowa się w kącie i zalewa łzami, albo
postanawia wymierzyć mu karę i to jego odsyła do kąta. SO DISGUSTING. Wrzuć na
luz! Tobie nie zdarza się o niczym zapomnieć? Nawet jeśli nie, uwierz, że w tej
sytuacji powinnaś rzucić w kąt swoją mądrość, godność, czy jak to nazywasz.
Spraw, żeby walentynki były dla niego atrakcją. Włóż skąpą bieliznę, bluzkę z
dekoltem i ocieraj się o niego, kiedy on siedzi przy biurku, a ty akurat w tej
właśnie chwili musisz sprawdzić coś na jednej z półek obok. Kuś go. Bądź dobrą
wróżką, która za dotknięciem pupki, tfu! różdżki sprawi, że facet poczuje magię
walentynek i pożałuje, że kiedykolwiek wcześniej je olewał. Zbliża się tyle
pięknych okazji, więc już niebawem będziesz miała szansę to sprawdzić.
Tych sytuacji jest dużo więcej.
Jeśli jeszcze przyjdzie mi coś na myśl, dopiszę i znów udostępnię notkę na
fanpage’u.
Jednak i tak pewnie większość kobiet się ze mną
nie zgodzi. Zawsze znajdziecie jakieś „ale”. Co druga złota myśl uwielbiana
przez kobiety zawiera słowo „ale”. Chcą uchodzić za mądre, często nawet
mądrzejsze. Jeśli jest jakaś szczelina, przez którą mogłyby przejść same,
zostawiając swoją mądrość na zewnątrz (np. żeby poczekała, aż się jej otworzy
drzwi od środka), zrezygnują. Kobieta i jej mądrość to nierozłączna para. Faceci
być może lubią trójkąty, ale mądrość nie ma cycków, ani zgrabnego tyłka. Żaden
facet nie podoła kobiecie i jej domniemanej mądrości.
Odstaw ją czasem na bok. Sięgnij po „naszą broń kobiecą”. Cokolwiek chcesz wywalczyć, pamiętaj że żaden facet nie oprze się sile
argumentu, jaką jest seks. Ten, który masz w sobie.
Inteligencja jest sexy, więc niech seks będzie
inteligentny.

Muszę Ci powiedzieć, że dałaś mi do myślenia tym wpisem. Często odnoszę wrażenie, że mój facet niespecjalnie bierze sobie do serca to, co mu tłukę do głowy, czasem nie mam już do niego siły. Zmotywowałaś mnie do wprowadzenia kilku drobnych zmian, choć boję się, że czego bym nie robiła i jak się nie starała aby zaczął mnie lepiej traktować, niewiele to zmieni.
OdpowiedzUsuńNie chcę snuć wniosków na podstawie jednego komentarza, ale jeśli żaden sposób nie działa, to albo ma się do czynienia z wyjątkowo mało pojętnym gościem, albo nie ma sensu dalej ciągnąć czegoś, co nie działa. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńNajbardziej spodobał mi się ten fragment - "Jeśli serio jesteś mądra, nie powinnaś mieć potrzeby udowadniania tego".
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że kiedy słyszałam od faceta słowa "Jesteś taka mądra, taka inteligentna, mądrzejsza ode mnie!", co miało być chyba komplementem, to mi się odechciewało natychmiast. Kiedyś jednemu odpowiedziałam: to akurat wiem.
Jasne, nie chodzi mi o to, żeby facet tego nie zauważał, ale wolałam słyszeć o sobie inne rzeczy.
Czytałaś może "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?"? Skojarzyło mi się od razu z tym tekstem.
Oleandrra, świetny szablon!
OdpowiedzUsuńMy baby to i tak zawsze wiemy najlepiej i jesteśmy najmądrzejsze. Nic z tym nie zrobisz... Najgorsze jest to, że uświadamiamy sobie własną głupotę po fakcie.
Właśnie dlatego ta notka, może zawczasu któraś weźmie pod rozwagę te słowa i dzięki temu nie będzie za późno.
OdpowiedzUsuńCo do szablonu, wiem, bo sama go wybierałam i dopieszczałam :). Dzięki.
Czytałam to dość dawno temu. Częściowo być może pokrywa się z tym, co tu napisałam, ale jestem właśnie za tym, żeby nie być zołzą dla zasady, żeby raczyć swojego faceta swoimi wdziękami. Choćby w tej sytuacji z zapominaniem o ważnych datach - zołza olałaby temat, pokazała jak bardzo jej to nie rusza, ale za żadne skarby nie "zniżyłaby się" do takiego poziomu, żeby np. zrobić mu striptiz.
OdpowiedzUsuńRozumiem całkowicie, że komplementy chwalące mądrość są do dupy. Choć duża część dziewczyn z dwojga złego wolałaby usłyszeć, że jest brzydka niż, że jest głupia.
Ja zdecydowanie stawiam komplementy dotyczące mojej urody niż inteligencji. Na inteligentnym facecie moja inteligencja nie powinna robić jakiegoś piorunującego wrażenia.
napiszesz coś w końcu z czym się nie zgodzę ;p? Bo frustrujące jest myśleć, po każdym przeczytaniu wpisu 'cholera ona jest genialna' i nie umieszczać komentarza bo nie napiszę przecież nudnego komentarza 'super tekst'. No ale w końcu muszę- super tekst! i cholera zgadzam się ze wszystkim powyższym obiema rękami, na szczęście już z poprzedniego związku wysnułam wszystkie powyższe wnioski, ale fajnie coś przeczytać z głosem w głowie 'myśli tak jak ja i jak interesująco to się czyta! Bo Twoje wpisy się czyta jednym tchem.Pisz tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńdzięki :) jak kiedyś napiszę coś, z czym się nie zgodzisz to koniecznie daj znać!
OdpowiedzUsuńPo tym wpisie zaczynam podziwiać mojego P., że ze mną wytrzymuje :)
OdpowiedzUsuń