wtorek, 10 grudnia 2013

Pasztet wegetariański

Jako, że będąc w Warszawie zakwaterowaliśmy się w miejscu, gdzie nie było żadnej kuchni, pobyt ten minął pod znakiem odwiedzania przeróżnych restauracji i knajpek (jaka wielka szkoda... ;)). Raz nawet udało mi się zupełnie przypadkiem natknąć na knajpkę, gdzie serwowane jest wegańskie jedzenie i to właśnie tam zjadłam na śniadanie kanapkę z przepysznym pasztetem. W Gruncie Rzeczy.


Post użytkownika Oleandrra.pl.

Zachwycona pomysłem i smakiem, początkowo chciałam go odtworzyć, ale później uznałam, że jest nie do podrobienia. Dlatego znając większość składników, które zostały wykorzystane podczas przygotowywania pasztetu "z gruntu rzeczy", nieco ten skład zmodyfikowałam i wyszedł mój. Własny. Przepyszny. Pasztet, który mógł się nie udać (w końcu robiłam pasztet pierwszy raz i całkiem "na czuja"), a jednak poskromił kubki smakowe nie tylko moje, ale także mojego chłopaka, totalnie stroniącego od potraw wegetariańskich!
No właśnie. Mój pasztet nie jest wegański, tylko wegetariański, a to za sprawą białka, które dodałam. Ale to chyba nie jest jakiś duży grzech? ;)


S k ł a d n i k i:
* 150g soczewicy czerwonej
* pół małej szklanki (tej nutellowej) kaszy jaglanej
* jedna marchewka
* 80g koncentratu pomidorowego
* pół zielonej papryki
* 3 ząbki czosnku
* 1 białko
* sól, pieprz

P r z y g o t o w a n i e:
Najlepiej zacząć wieczorem.
Przygotować soczewicę i kaszę jaglaną według instrukcji na opakowaniu. Ugotować marchew (20-25min.), pokroić papryczkę w kostkę. Odcedzoną soczewicę, kaszę jaglaną i wszystkie pozostałe składniki łącznie z koncentratem, czosnkiem i przyprawami wrzucić do miski, po czym wszystko dokładnie zblendować. Spróbować i w razie potrzeby doprawić wedle upodobań.
Na koniec wbić białko i jeszcze raz wszystko dokładnie wymieszać. Masę o takiej konsystencji z łatwością można przelać do keksówki. Na wierzchu poukładać np. plasterki czosnku, ewentualnie posypać jakimś oregano, albo lubczykiem.
Wstawić do piekarnika i piec w 180st.C przez 1,5 godziny. Po wyjęciu postawić na jakąś godzinkę, niech lekko ostygnie, a na noc przed snem wstawić do lodówki.
Następnego dnia zjeść na śniadanie. Smacznego!


Pasztet ma bardzo fajną konsystencję - można go pokroić i jeść w plasterkach, ale można go też rozsmarować na kanapce.

3 komentarze:

  1. Widzę, że na bogato. Nigdy nie jadłem wegetariańskiej podróbki pasztetu, chętnie bym spróbował.

    OdpowiedzUsuń
  2. to nie jest żadna podróbka ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. W Gruncie Rzeczy jeszcze nie byłam, ale jeśli znów będziesz w Warszawie, koniecznie odwiedź Krowarzywa :)


    Pasztetu spróbuję w najbliższym czasie

    OdpowiedzUsuń