Scenariusz A
Widzisz ją na uczelni. Wpadła ci w oko, gdy
czekałeś pod salą, a ona rozmawiała z koleżankami. Myślisz* sobie, fajna, niegłupia i w dodatku ładnie
się uśmiecha. W takich okolicznościach jednak nie ma szans, żebyś do niej podszedł.
Po pierwsze, koleżanki, a po drugie – uczelnia to nie najlepsze miejsce na
podryw.
Scenariusz B
Widzisz ją na przystanku. Stoi sama i jest
zamyślona. Od czasu do czasu zerka na zegarek. Podszedłbyś, ale co miałbyś jej
powiedzieć? „Popatrz, czyż to nie cudowne, że czwórka według rozkładu jeździ co
10 minut”? Mija parę minut, gdy w końcu podjeżdża jej tramwaj, który, jak się
okazuje, jest także twoim tramwajem. Oboje zajmujecie jakieś miejsce. Znów zastanawiasz
się*, czy podejść, ale dochodzisz do wniosku, że to jednak nie najlepsze
miejsce na zawieranie znajomości.
Scenariusz C
Spotykasz ją na imprezie. Trzyma butelkę piwa w
ręku i od czasu do czasu zamienia z kimś parę zdań. Świetnie wygląda, w dodatku
chyba przyszła sama. Mógłbyś do niej podejść, ale pewnie cię spławi, a przecież
nie chcesz psuć sobie wieczoru. Poza tym po alko mógłbyś jeszcze palnąć coś „mądrego”
i dopiero by było. Impreza to jednak nie jest zbyt odpowiednie miejsce do poznawania
prawdziwej miłości. Po namyśle* idziesz lać dupę z kumplami.
*
W sytuacji A, B i C wasze spojrzenia parę razy się
spotykają, ale ty wolisz odwrócić wzrok. W każdej z nich czujesz, że zawaliłeś,
ale mówisz sobie – „e tam, jeszcze kiedyś ją spotkam”. A jak nie spotkasz, to zamieścisz
ogłoszenie na spotted, ewentualnie popytasz wspólnych znajomych.
Usprawiedliwiasz się myśląc*, że pewnie i tak dałaby ci kosza na wstępie i
nawet nie spróbujesz przekonać się, czy masz rację. Co byś sobie nie obiecywał, za każdym razem będziesz
się wykręcać, choćby was razem zamknęli w jednym pomieszczeniu. Jak wam nie
wyjdzie, to poczekasz na lepszą okazję – przecież nie ta, to inna. Najlepiej, jak
poznasz jakąś dziewczynę przypadkiem. Prawdopodobnie nie będzie już tak ładna i
interesująca, ale przynajmniej nie będziesz musiał się wysilać, żeby zamienić z
nią słowo.
To nie tylko powód, dla którego nie znajdziesz
sobie dziewczyny w swoim typie, ale także, dla którego nie będziesz mieć
doświadczenia w podrywie. To słowo już zawsze będzie kojarzyło ci się z
gwizdaniem, klepaniem w tyłek, albo z durnymi tekstami, które kończą się tym,
że dziewczyna wyśmiewa delikwenta.
A prawda jest taka, że nie ma czegoś takiego jak zły podryw.
Nawet ten żenujący, szczeniacki i nieudany jest lepszy od żadnego. Przecież ten dresik prędzej czy
później trafi na taką, która poleci na jego paprykarz szczeciński i skusi się
na dwie kromki, albo na więcej (kromek). A jeśli nie, to przynajmniej zdobył
się na odwagę. Gość może i jest tępy, ale wie jedno: życie dzieje się tu i teraz,
a nie innym razem. I w tym jest lepszy od ciebie.
Każdy podryw jest dobry. W każdym miejscu, w każdej chwili, z każdym skutkiem.
*Myśliciele mieli branie w poprzedniej epoce, jak nie dawniej. Zamiast
ruszać głową – rusz tyłek.
Podejdź.
Strasznie nisko się cenisz skoro polecisz na każdy podryw.
OdpowiedzUsuńserio? na podstawie tego posta oceniasz, na jaki podryw JA polecę?
OdpowiedzUsuńfajnie, ze motywujesz ludzi do działania :) pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńTak ocenia gdyż piszesz że każdy podryw jest dobry. To znaczy że przyjmiesz zaproszenie na kawę od kogoś kto ci się nie podoba?
OdpowiedzUsuńMonia, po pierwsze ta notka to za mało, żeby dowiedzieć się, jak reaguję na podryw.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie przyjmuję każdego zaproszenia i że nie polecę na wszystkich, którzy pokwapią się, żeby do mnie zagadać. Jeśli coś mi w kimś nie odpowiada na pierwszy rzut oka (wygląd, zachowanie), to nie będę nikogo oszukiwać. Aczkolwiek doceniam.
Gosiu, a może wystarczyło przeczytać i zrozumieć przekaz???
OdpowiedzUsuńOleandra nigdzie nie napisała, że dobry=skuteczny. W tekście próbuje dowieść, że za
każdym razem jak próbujesz kogoś poderwać to zdobywasz cenne
doświadczenie, nigdzie nie przeczytałam tekstu, który można zrozumieć,
że każdy podryw Ci się uda.
udało Ci się wytłumaczyć to, z czym ja miałam problem :). tak właśnie powinno się rozumieć tę notkę.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że udało mi się to trafnie podsumowac:)
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie nie marnuję okazji, które się pojawiają...bo cóż może się stać poza klasycznym "koszem" kiedy podejdę i zagadam ;-)? NIC.
OdpowiedzUsuńNie każdy podryw jest dobry! Bardzo idealizujesz opisane wyżej scenariusze i ich bohaterów. Na pewno sama również spotkałas się z tą najłatwiejszą formą podrywu czyli. gwizdanie , głośne mruknięcia gdy przechodzisz obok i komentarze wszelkiej maści oceniające i opisujące arazem Twoj warunki fizyczne :) Nie zapominaj, że to także jest forma podrywu, wszak ktoś chce w bardziej lub mniej wygórowany i finezyjny sposób zwrócić Twoją uwagę. Nadal sądisz, że każdy podryw jest dobry?
OdpowiedzUsuńTak.
OdpowiedzUsuń