Żyjemy w świecie, w którym co chwilę dochodzi do tragedii spowodowanych przez konflikty na tle politycznym i religijnym. Bla, bla, bla. Ziewam.
Żyjemy też w świecie, w którym informacja z drugiego końca świata może dotrzeć do nas szybciej, niż światło.
Żyjemy także w świecie, w którym nawet, jeśli nie chcesz - i tak dowiesz się o kolejnej masakrze spowodowanej przez ataki terrorystyczne itp., bo jakiś intelektualista postanowi wrzucić newsa na tablicę.
Wchodzę na facebooka, żeby się rozerwać. Kiedy mam ochotę sprawdzić, co się dzieje na świecie, doskonale wiem, gdzie szukać wiadomości na ten temat i naprawdę nie zabłyśniesz przede mną machając mi przed oczami jakimś nowym, szokującym wydarzeniem, ani tym bardziej zdjęciem dziecka bez rączek, które było jedną z ofiar.
Pod niemal każdą informacją na temat podobnego wydarzenia można czytać wzruszające sentencje, ale nie brakuje też, o ironio, zabawnych komentarzy, które w założeniu jednak wcale nie miały takie być.
Odbiorcy takich artykułów dzielą się na kilka grup:
1. Zszokowani - oni wyrażą swoją reakcję na wieść o tym, że doszło do brutalnego morderstwa na dzieciach i pójdą dalej - np. "o żesz k... ja p..."
2. Zmartwieni - przedstawiciele tej grupy będą lamentować na temat sytuacji politycznej w kraju, w którym doszło do tragedii i wyrażą swoją dezaprobatę dla tych, którzy się do tej tragedii przyczynili, czyli polityków, muzułmanów albo żydów.
Powyższe dwie grupy ludzi, przejęte tym, co się stało, będą też w pełni świadome, iż najprawdopodobniej nie mogą nic zrobić i pozostaje im tylko pochylić głowę, pomodlić się i wyżyć się jakoś we własnym zakresie - pokopać worek treningowy, napisać wiersz albo komentarz na forum onetu.
Istnieje jednak grupa 3. Dobrzy ludzie - ci zaś tylko czekają, aż ktoś napisze "szkoda, że nie mogę sensownie pomóc" albo "nie mogę tego oglądać, to ryje beret". Wówczas leci w jego stronę wiązanka: "jak można być tak niewrażliwym? Jak możesz twierdzić, że nie jesteś w stanie nic zrobić?! To właśnie przez takich, jak ty, dochodzi do tego typu tragedii. Dajesz ciche przyzwolenie. Dlaczego ludzie nie pojmują, że wspólnymi siłami możemy coś zdziałać? Niedobrze mi się robi, kiedy słyszę/czytam takie wypowiedzi."
To nic, że piszą to mając na nogach ciepłe kapcie, pełny brzuszek, dach nad głową, oddychając w miarę czystym powietrzem, a oprócz tego nie zdając sobie sprawy, że szukają winnych nie tam, gdzie trzeba. Ponadto są hipokrytami, bo w rzeczy samej, kierują ten tekst do siebie - bo czym oni niby różnią się od pozostałych grup? Ktoś, kto skupia się na pomocy dla ofiar tego typu dramatów nie ma raczej ani czasu, ani energii na to, by atakować innych w internecie. Ktoś taki może nakłaniać do pomocy, pokazać w jaki sposób inni mogą się przyłączyć, ale nigdy nie jest brutalny w ocenie tych, którzy nie robią tego, co on.
Jedni spełniają się pomagając pokrzywdzonym przez los, inni zarabiając gruby szmal albo robiąc figurki z gliny, a jeszcze inni wolą trzymać się z dala od problemów tego świata, bo na przykład mają zbyt słabe nerwy, by na to wszystko patrzeć.
Ale my żyjemy w świecie, w którym przyznanie się do tego, że nie obchodzi cię reżim w Korei, zamach na Tupolewa oraz śmierć tysiąca niewinnych cywili z powodu wojny itp., itd., jest w oczach innych ludzi proszeniem się, by zaczęli wieszać na tobie psy. Świat, w którym żyję, to taki, w którym "odwrócenie głowy" jest równoznaczne z tym, iż ogarnęła mnie znieczulica. Jak możesz być taki obojętny? Jak może cię to nie ruszać? - spyta oburzony ludzik, po czym zaśnie spokojniej, niż zwykle w swoim ciepłym łóżeczku. Spokojniej, ponieważ dziś udowodnił, jakim jest dobrym człowiekiem, bo okrzyczał innych, którzy też nic nie robią, by uczynić ten świat lepszym. Poczuł się lepiej. A następnego dnia nie będzie już o tym pamiętał. Będzie bowiem szukał kolejnej osoby, którą można skarcić za to, że nie ma serca.
Trafna obserwacja ;) Należę do tych raczej obojętnych, więc mam przerypane...
OdpowiedzUsuń