sobota, 31 sierpnia 2013

5 sposobów, żeby tego nie spierdolić.

Było już o tym, kiedy zakończyć związek, było także o tym, jak wyleczyć się z miłości, ale tak naprawdę są to środki drastyczne, które stosujemy, gdy już nie ma innego wyjścia. A co z profilaktyką? Jak nie doprowadzić do upadku miłości, oczywiście, przy założeniu że czujesz, że to coś więcej i, że chcesz się postarać o to, żebyście żyli razem jak najdłużej i jak najszczęśliwiej.


Powiedzmy, jesteś jeszcze w fazie podniety, masz motylki w żołądku a z drugiej strony pełna* obaw, co będzie dalej i czy będą z tego dzieci. A wiesz, co w tym wszystkim jest najlepsze? To, że w co najmniej połowie masz na to wpływ. Wow! Nieprawdopodobne, a jednak...
Oto kilka odkrywczych sposobów, jak tego nie spierdolić:

1. Bądź niezależna. Wbrew temu, że jesteś wpatrzona w niego, jak w obrazek, nie musi to oznaczać, że teraz musisz porzucić cały swój dotychczasowy świat, byle móc się z nim jak najczęściej widywać i napawać szczęściem. Wykorzystaj ten moment dobrze. Dziewczyna zakochana to dziewczyna szczęśliwa. Najprawdopodobniej wszyscy to po tobie widzą, bo promieniejesz i roztaczasz wokół siebie pozytywną aurę. Wykorzystaj więc dobrze ten czas. Bo kiedy niby zapanują lepsze warunki do podejmowania wyzwań, rozpoczynania ciekawych przedsięwzięć, jeśli nie w stanie, kiedy czujesz, że jesteś największą szczęściarą pod słońcem i możesz wszystko?
Jeśli od dawna myślisz o tym, żeby zapisać się na kurs gotowania, języka, tańca albo na squasha, to zrób to właśnie teraz. Inwestuj w siebie i przy okazji w nowy związek. Uwierz, że to ci się zwróci, np. nie będziesz mogła powiedzieć po kilku miesiącach, że zapuściłaś się, roztyłaś i porzuciłaś wszystko dla faceta.
Poza tym bardzo często związki kończy jedna osoba dlatego, że ta druga za bardzo się napaliła, zaangażowała i nie wiadomo, co sobie wyobrażała. Ty od samego początku postaw na siebie.



2. Pielęgnuj wasze relacje. Mimo, że musisz na samym początku przyjąć, że jesteś dla siebie najważniejsza i nie ma nic złego w zdrowym egoizmie, to jednak nie wiem, jaki byłby sens wchodzenia w związek zakładając, że potrwa on najwyżej miesiąc. Raczej każdy ma wielkie nadzieje i oczekiwania. Zatem na tyle, na ile jesteś w stanie, myśl świadomie o tym, co was łączy i nie postępuj według schematów, które prowadzą do dramatów.
Przede wszystkim nigdy, ale to nigdy nie rób nic, co mogłoby kiedyś, w przyszłości zostać ci wypomniane. Bądźcie dla siebie dobrzy, ale nie za dobrzy. Jesteście parą, a nie księciuniem i służebnicą, ani panienką i parobkiem. Weź pod uwagę, że kiedyś może zacząć się psuć i, gdy trzeba będzie podjąć ostateczną decyzję i się rozstać, to możecie się znienawidzić przez to, że on tyle dla ciebie zrobił, a ty dla niego nic - albo odwrotnie.
Zatem, jeśli on często wyświadcza ci przysługi, ty staraj się mu to wynagradzać. Pokazuj mu, że doceniasz go i jest dla ciebie ważny. Niejednokrotnie nawet najdrobniejsze gesty są w stanie wiele zdziałać. Upiecz mu sernik, jeśli go lubi. Pokaż cycki. Kup mu szalik, ulubione czasopismo albo grę. Bądź kreatywna i słuchaj, co mówi, wtedy na pewno dosłyszysz, czego pragnie. Dziękuj i przepraszaj, rozmawiaj na bieżąco o tym, co cię wkurza, zamiast tłumić to w sobie. Takie coś może jedynie pogorszyć sprawę i doprowadzić do tego, że relacja między wami stanie się toksyczna.



3. Róbcie razem ciekawe rzeczy. Jeśli nie sracie kasą i nie możecie sobie pozwolić na codzienne wyjścia do kina, restauracji i wczasy na Malediwach, to wcale nie znaczy, że w związku musi zagościć rutyna. Możecie chodzić na spacery, w góry i za miasto, nad jeziorko. Uspołeczniajcie się i wychodźcie często ze znajomymi. Kupcie sobie monopoly, eurobiznes, scrabble i grajcie. Włączcie jakieś stare dobre kawałki reggae w kuchni i postanówcie, że zrobicie razem coś zajebistego do jedzenia - jakieś ravioli, albo inne danie wymagające zręczności, z którego będziecie dumni, jakbyście stworzyli dzieło. A nawet, jeśli zamiast pysznego ciasta wyjdzie wam zakalec, zawsze obracajcie wszystko w żart. W ogóle wygłupiajcie się. Bijcie się poduszkami, łaskoczcie, róbcie sobie na złość, a potem wylądujcie w łóżku.


4. Seks jest ważny. Jak cholera. Nic tak nie potrafi zatruć powietrza w otoczeniu, jak brak zapachu miłości. Czasem seks jest delikatny i pełen czułości, a innym razem dziki i służący rozładowaniu emocji. Nawet jeśli macie ochotę na coś ostrego, to nie musicie się obawiać, że zrobicie sobie podczas tego jakąś krzywdę. Jesteście razem, ufacie sobie, więc grzmoćcie się. Macie moje błogosławieństwo. Tylko kupcie chociaż gumki, ale tego raczej nie trzeba mówić ludziom, którzy mają mózgi. No chyba, że chcecie mieć dziecko, które oznacza koniec słodkiego i miłego życia. Dziecko zawsze wszystko psuje. (A jeśli nie zawsze, to przeczytaj poprzednie zdanie od nowa) ;).

5. Zachowaj trzeźwość. Bądź czujna, nie zapomnij czasem spojrzeć na ten związek z dystansu. Ucz się na błędach, tylko bez ściemy mi tutaj - serio wyciągaj wnioski i wprowadzaj odpowiednie środki do tego, by było lepiej. W tym przypadku cel ich nie uświęca i lepiej nie iść do niego po trupach. Czasem dwie osoby się starają, albo stara się tylko jedna ale za to za dwoje, a i tak wychodzi klops. Wyczul się na to, czy rzeczywiście ten facet jest tym, z którym chcesz być. Już zawsze. Boisz się takich deklaracji mimo, że jesteście ze sobą już dosyć długo? W takim razie raczej słabo to wygląda. Jeśli coraz częściej przyłapujesz się na tym, że zastanawiasz się, czy to miłość, czy tylko przyzwyczajenie, to wiedz, że coś się dzieje i nie pozwól, żeby działo się to za waszymi plecami. Wyczuj ten moment i nie ciągnij tego w nieskończoność. Bywa, że lepiej powiedzieć sobie "arrivederci" i iść dalej. Jeśli wcześniej stosowaliście powyższe rady, to żadne z was nie powinno mieć większego żalu i pretensji i jest to w miarę do przebolenia.



A jeśli nie, to pamiętaj, że człowieka nieraz poznaje się po tym, jak się rozstaje. Pokaż klasę.

*Piszę z punktu widzenia kobiety, ale myślę, że są to rady w większości uniwersalne

6 komentarzy:

  1. bardzo trafne, ale w Twoim stylu.
    poradnikowo się tu robi, czy to zamierzone?

    PK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. że w moim stylu, to tak niechcący. nigdy nie piszę w moim stylu, bo nie od tego jest blog.

      a poradnikowo - może trochę. ludzie muszą raz na jakiś czas przeczytać coś sensownego, więc niby gdzie, jak nie u mnie? ;)

      Usuń
    2. sensownego? u Ciebie? nigdy!
      żarcik.

      PK

      Usuń
    3. dziękuję, że to żart. ulżyło mi

      Usuń
  2. Zajebista nota siostrzyczko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami dobrze jest, gdy ktoś pokaże nam pewne sprawy nieco z boku. Wszystko co tu napisałaś zawiera w sobie dużo prawdy, w końcu związek nie powinien nas ograniczać, a wręcz rozwijać :)

    OdpowiedzUsuń