Jest taka miejscowość na drodze z Krakowa do mojego rodzinnego miasta, przez którą zresztą jutro będę przejeżdżać, stąd wzięła się nazwa notki.
Będąc w Gdyni nie zjadłam ani jednej ryby, bo jakiś rok temu oglądałam program o tym, że dodaje się do nich np. egzotyczną przyprawę o nazwie "kurz z podłogi", a poza tym panicznie bałam się zatrucia. Dlatego postanowiłam sobie to zrekompensować :-).
Z łososiem nie mam do czynienia zbyt często, dlatego tym większy był mój zaszczyt, kiedy M powiedział, że lepszego nigdy nie jadł.
Jak go przyrządziłam? Kilka kropli sosu vinaigrette i soku z cytryny, tzw. przyprawa do ryb i szczypta czosnku. Robiłam ją na grillu, który M podkradł rodzicom. Smażył się przez ok. 30-40min. Zanim go tam położyłam, posmarowałam grill masłem, żeby skóra łososia do niego nie przywarła, a górną część przykrywałam folią aluminiową - z tych samych powodów.
Jadłam do niego jedynie mix sałat, a M ryż z odrobiną kurkumy, mieszanki oleju i oliwy z oliwek, soli i oregano.
Polecam się na przyszłość!
kocham łososia, ryż z kurkumą także (jest chyba najlepszym przeciwutleniaczem :)), sosu V w roli przyprawy do łososia jeszcze nie używałam. Może pora? :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie pora :D też pierwszy raz jadłam takiego i był, jak zauważył błyskotliwy Maciek, SUPER. tylko nie można przedobrzyć, pokropić go tylko odrobiną sosu, a resztę dodać do sałatki ;p
Usuńnie powinno się smażyć na maśle przez tak długi okres czasu, ponieważ wytwarzają się związki rakotwórcze. jajecznica okej, ale godzina na grillu? nie polecam!
OdpowiedzUsuńme-wa
spoko spoko, masełko i tak niemalże od razu spłynęło do miseczki. chodziło tylko o nawilżenie skóry, której i tak nie jadłam ;)
UsuńChyba się wybiorę kiedyś do Ciebie na obiadek :D
OdpowiedzUsuńzapraszam!
Usuń