Beyoncé to zdecydowanie królowa popu. Uwielbiam ją bez względu na to, o czym śpiewa i bez względu na fakt, że dla niektórych to komercyjne gówno. Nie można odmówić jej tego, że jest prawdziwą gwiazdą. I w dodatku piękną kobietą.
Tylko jednego nie rozumiem: skoro jest piękną kobietą,
to jaki sens ma to, że w jej najnowszym klipie otaczają ją same brzydkie maniury? Chodziło o jeszcze większy kontrast, czy o to, że kto jest brzydki, ten niech lepiej taki pozostanie?
Dla tych, którzy nie znają Pretty hurts, ewentualnie dla tych, którzy nie znają angielskiego (swoją drogą, jest w ogóle ktoś taki?) skrócę o co chodzi w tej piosence: otóż masz przestać dążyć do ideału, bo prawdziwe piękno to to, co masz w środku. I tylko ono ci pozostanie, jak już będziesz stara i zgrzybiała, więc pielęgnuj je w sobie, zamiast zawracać sobie głowę pięknem doczesnym.
Jakie to wzruszające… Tym bardziej mnie to przejęło, że w klipie pokazywane jest wstrzykiwanie botoksu, chudość i, o ile mnie wzrok nie myli – jedzenie płatków kosmetycznych nasączonych płynem.
O ile jestem w stanie zrozumieć sens pokazania
tego ostatniego, tak cała reszta to dla mnie wiara w naiwność odbiorcy.
Że co, teraz mamy zacząć jeść śmieciowe jedzenie,
na które nachodzi nas ochota ilekroć przejeżdżamy/przechodzimy obok KFC? Że szczęśliwy człowiek sobie nie odmawia?
Mamy zrozumieć, że operacje plastyczne to
sztuczność, bezguście i zło?
Ale dlaczego? Co jest właściwie złego w tym, że
dążymy do perfekcji? Co, jeśli nie mogę poczuć się w pełni szczęśliwa właśnie
dlatego, że mam cellulit? Dlaczego mam nie chcieć być ładniejsza?
Ale jakby co, to Beyoncé wolno. Bo pięknem zewnętrznym można się zajmować tylko wtedy, kiedy jesteśmy już zajebiście bogate, mądre i szczęśliwe.
Wszystko spoko. Rozumiem, czym jest ślepe
podążanie za trendami. Ale sęk w tym, że nie każdy podąża za nimi ślepo i
nieświadomie. Czasem trendy po prostu pokrywają się z tym, czego potrzebujemy.
Do kogoś przemawia ten teledysk?

Najpierw zdziwiło mnie, że tak zinterpretowałaś teledysk i (przede wszystkim) tekst piosenki... Ale potem pomyślałam, że jak zwykle prowokujesz ;)
OdpowiedzUsuńTam nie ma w ogóle mowy o tym, że być brzydkim jest lepiej, z piosenki nie wynika także, by przestać o siebie dbać. Piękno boli, naprawdę. Najpierw dlatego, że kultura narzuca nam niedościgły wzór. Zobacz ile lasek za swój jedyny atut uważa tylko urodę. Albo co się dzieje z nami, kiedy zaczynamy się starzeć? Rzeczownik "kobieta" już jest zarezerwowany jedynie dla kobiet w wieku reprodukcyjnym, dostępnych seksualnie. Czyli co? Po 50-tce zmieniam znaczenie semantyczne i zamieniam się w "mamuta"?
Piosenka porusza tylko kwestię znaczenia, jakie nadajemy piękności - jeśli jest bazą dla poczucia własnej wartości to jesteśmy skończone... Tym bardziej, że tekanony narzucają zawsze mężczyźni, bo mają z tego przyjemność, a my, idiotki, poddajemy się temu. Wyobrażasz sobie? Z dwojga płci to my jesteśmy poddane większym zmianom, głownie hormonalnym, starzejemy się też wcześniej - i to od nas oczekuje się nieznienności! To chore!
Uchodzę za dość atrakcyjną dziewczynę a i tak byłam zdradzona, dla młodszej. Piękno boli, bo zawsze ktoś to będzie chciał wykorzystać. Brak piękna też zawsze boli, bo wtedy cały świat ci wmawia, że jesteś "niewystarczająca."
A pozostawię cię ze sloganem pewnego hiszpańskiego plakatu: MOJA URODA NIE JEST ZAPROSZENIEM DO SEKSU.
p.s. Ludziom się często wydaje, że jak kobieta jest piękna, to istniej tylko po to, by spełnić ich pragnienia. Chyba też trochę o tym jest ta pisoenka.
Ah, pewnie kto nie przeżył podobnego bólu, nie zrozumie :/
Pozdrawiam :)
Ale ja naprawdę tak interpretuję tę piosenkę i klip do niej.
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z tym, że kultura nam coś narzuca. To przecież my tworzymy kulturę i nie wierzę, że jesteśmy aż tak bezkrytyczni i bezrefleksyjni, że można nam coś narzucić wbrew temu, czego sami potrzebujemy.
Podobnie, jak nie zgadzam się z tym, że mężczyźni nam narzucają jakieś kanony. Jeśli ktoś tak na to patrzy (walka płci, wyższość jednej nad drugą), to nic dziwnego, że cierpi.
Piękno to według mnie równowaga urody i "wnętrza". Uważam, że trzeba udoskonalać zarówno jedno, jak i drugie. Mnie piękno jakoś nie boli. Bez względu na to, czy akurat jestem w formie, czy nie. Oprócz mnie samej nikt mojej urody nie wykorzystuje, a gdy widzę u siebie cellulit, nie czuję się wybrakowana.
Cała ta piosenka jest chwytliwa i wiem, dlaczego podoba się ludziom - oni potrzebują, by ktoś ich podniósł na duchu, powiedział: "wygląd nie jest ważny, bo ważne jest dobre serduszko". Wolą pocieszające piosenki pełne wytartych sloganów, niż zmienić coś w swoim myśleniu, złapać dystans i podejść do tematu piękna ze zrozumieniem.
Ale dlaczego uwazasz, ze ktos sie w ten sposob latwo pociesza? Ten teledysk nawet nie jest w moim stylu, Beyonce miala lepsze, ale przez wzglad na pewne smutne zdarzenia z mojego zycia dal mi do myslenia. Doswiadczylam przemocy seksualnej, potem tez zdrady ukochanego faceta. Nie splynelo to po mnie, jak po kaczce. Przez dlugie lata nienawidzialam byc kobieta. Dzis lubie wygladac dobrze i czuc sie pieknie. Cierpienia czlowiek sobie nie wymysla. Dystansu sie ucze. Pewnie, jak wiele innych kobiet, ktore zwrocily na teledysk uwage. Dlaczego taka prosta konkluzja, ze pocieszamy sie tym, ze liczy sie dobre serduszko? Bo sie liczy. [Najwazniejsze i tak jest niewidoczne dla oczu (jesli boli Cię uzycie tak wyswiechtanego cytatu to wybacz). Nie dlatego, że to, co widzimy jest zle, bo nie jest, ale jest tylko wierzcholkiem gory lodowej.] Ale kiedy ogladalam teledysk mialam przemyslenia zupełnie innego rodzaju. WIęc nie trafilas.
OdpowiedzUsuńMyslalam o tym, że zgwalcil mnie stary facet tylko i wylacznie dlatego, ze pociagnela go moja uroda. Wybacz, ale ona nie byla zaproszeniem do seksu...
Fakt, piszac bloga tworzysz kulture.
W tym klipie pokazane są anorektyczki, kobiety uzależnione od operacji plastycznych, sugeruje się, a zaraz potem w refrenie Beyonce śpiewa, że dążenie do perfekcji jest chorobą narodu, ludzkości - tak jakby cały świat to opętało. Takie przedstawianie piękna zewnętrznego jako czegoś, do czego wszyscy dążą na ślepo, tak jakby niemożliwe było dążenie do tego świadomie, z rozwagą. Nie lubię skrajności. W dodatku uważam, że nie ma nic złego w tym, że chcemy być idealni, piękni. Myślę, że jednak patologiczne przypadki, kiedy ktoś traci z oczu wszystko inne, wciąż należą do mniejszości.
OdpowiedzUsuńTak samo jak zboczeńcy, którzy fakt, że kobieta emanuje pięknem, traktują jako przyzwolenie.
Przykro mi z powodu twoich doświadczeń, ale nigdzie nawet nie zasugerowałam, że uroda to zaproszenie do seksu.