Telefon, tablet, a może laptop. Czasem dla odmiany
są to całki (z tego miejsca pozdro dla moich starych, dobrych znajomych z
Polibudy!), kiedy inni próbują pić wódkę. To nie ma znaczenia, jakim gadżetem
się zajmujesz, opcjonalnie: jakie ciężkie zadanie masz do rozgryzienia.
Telefon to symbol. Symbol lichej imprezy. I
wiem, że są takie imprezy, na których wszyscy puszczają sobie śmieszne filmiki albo
grają w Angry Birds, albo wlepiają wzrok w ekran przeglądając zdjęcia i to wcale nie musi oznaczać, że jest fatalnie. Niektórzy przecież mogą ćpać 9gag'a, albo mojego bloga. Ale z drugiej strony pomyśl sobie, jak to wygląda, kiedy co druga osoba jest obecna ciałem, a nieobecna duchem, bo wysyła smsy, albo pisze z
kimś na fejsie.
Impreza kojarzy się z zabawą, z jakimś
oderwaniem od rzeczywistości. Jeśli więc niby odrywasz się od rzeczywistości, a nadal spędzasz w niej czas robiąc to samo, co każdego dnia (w tym miejscu nie musisz bać się przyznać, że co najmniej kilka godzin marnujesz w internetach), to chyba coś jest
nie tak. Zmień znajomych? Zmień lokal? Albo wyłącz komputer, bo może to z tobą jest
coś nie tak?
Impreza kojarzy się także, a może właśnie przede
wszystkim z ludźmi, z rozmowami i alkoholem. Może więc następnym razem spraw,
by osoba, z którą tak namiętnie piszesz poszła z tobą na imprezę. Będzie was więcej, będziesz mógł nawet wymknąć się z nią do osobnego pokoju, a przede wszystkim będziesz mógł usłyszeć jej śmiech. Nic ci tego nie zastąpi. Nawet iluzja w postaci dźwięku powiadomienia.
Za 12 godzin wybija północ. Życzę wszystkim, by spędzili tę chwilę z ludźmi
fajniejszymi niż telefon, czy komputer :).
a ja spędzam właśnie Sylwestra w domu, przed komputerem. Tego imprezowego zaliczyłam z 28 na 29 grudnia ;-)
OdpowiedzUsuńCo do gapienia się w telefon, to taki czasy, gdyby ktoś tak robił na mojej imprezie, to miałabym sygnał, że robię coś źle.
Bez sensu w takiej sytuacji brać winę na siebie. To nie kwestia czasów, tylko konkretnych ludzi. To oni tworzą imprezę i jeśli tak bardzo ciagnie ich do laptopa czy telefonu, to nic nie wskorasz.
OdpowiedzUsuńBtw, Sylwester w domu to czasem najlepszy wybór :). Ja dziś przynajmniej nie mam kaca.
Ja spędziłam jednego z piękniejszych sylwestrów, ponieważ od kiedy studiuję w Niemczech, nie widzę się z moimi znajomymi z akademika, w którym mieszkałam kilka lat... Z którymi to znajomymi niejedno się przeżyło :-) Cudownie było zobaczyć wszystkie te twarze po kilkunastu godzinach podróży.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku :-)
I na wzajem :). Bardzo lubię Niemcy! musi być fajnie tam studiować.
OdpowiedzUsuńale ja nie zapraszam słabych ludzi ;)) więc to byłby niewątpliwie sygnał dla mnie; )
OdpowiedzUsuńi ten tekst jest skierowany właśnie do tych ludzi, których ty byś nie zaprosiła. ja zresztą też nie ;)
OdpowiedzUsuń