czwartek, 12 grudnia 2013

Syndrom napięcia przedświątecznego...

...czyli jak oszaleć, żeby nie zwariować? Poniżej tylko dwie ze stu wersji tych samych świąt, bo to jakie będą, zależy głównie od ciebie.


Budzisz się o szóstej rano, bo jakiś geniusz postanowił posłuchać sobie kolęd. A jeśli już w radiu zagrają coś oprócz stęchłych melodii, to nie będzie to żadne Last Christmas, tylko co najwyżej Z kopyta kulig rwie, albo Kto wie, czy za rogiem
Wstaniesz, jak znam życie, lewą nogą. Albo nie będziesz pamiętać, którą, ale pod koniec dnia i tak będziesz niemal pewny, że to musiała być lewa noga.

Myjesz się, ubierasz, po czym chcesz wpełznąć niezauważenie do kuchni, żeby zjeść jakiekolwiek śniadanie, ale to niemożliwe. Twoja mama zawsze pamięta o tobie, kiedy chce, żeby pozmywać jej potrzebne garnki, albo potrzebuje czegoś z piwnicy.
Śmiesz wątpić, że kiedykolwiek będziesz w stanie przygotować samodzielnie choć jedno danie na wigilijną kolację, bo jeszcze nigdy nie zostałeś poproszony o coś tak ambitnego, jak pomoc podczas lepienia pierogów czy doprawienia ryby po grecku. Ale to nic…

Po powrocie z piwnicy zaliczasz jeszcze spacer do sklepu, bo trzeba kupić drożdże. A gdy wracasz, otrzymujesz bojowe zadanie – upiec pierniczki! Jak zwykle podczas tej rytualnej czynności dochodzi do, jak sama nazwa wskazuje, bójki między tobą a rodzeństwem. Mija kolejny rok i nie możesz już na nich patrzeć.
Do tej awantury wtrąca się mama, a potem jeszcze tata i cała rodzina wrze, a razem z nią olej na patelni.
Nikomu, cholera, nie przyjdzie do głowy, że to przecież święta – czas radości i spokoju. Nie ma świąt, żeby choć raz się ktoś nie wydarł i nie zburzył budowanej od rana cudownej i sztucznej atmosfery.
Słowo „post” nabrało trochę innego znaczenia, odkąd zrozumiałeś, że jedynym przyjemnym zajęciem jest czytanie postów znajomych na facebooku. Oni muszą mieć fajne święta – w przeciwieństwie do ciebie. Dlatego jako odskocznię traktujesz każde uszko które podjadasz i każde odświeżanie strony na fejsie.

Napięta atmosfera sprawia, że masz ochotę wrócić do łóżka i obudzić się, kiedy będzie już po wszystkim. Ale nadszedł czas ubierania choinki. Jak zwykle te same wieśniackie światełka, te same łańcuchy i bombki. Nic nowego. Znów wczesny barok. Gdyby tylko dano ci możliwość wybrania ozdób i przystrojenia drzewka… to by było coś. Ale niestety nikt nie liczy się ani z tobą, ani z tym, co sobie myślisz, co podczas świąt odczuwasz z pięć razy większą częstotliwością.
Chciałbyś zrobić fotkę efektu końcowego i wrzucić na instagram, ale ktoś mógłby pomyśleć, że co roku wrzucasz jedno i to samo zdjęcie.

Wreszcie nadchodzi wieczór. Jedyna w miarę fajna część tego dnia. Nikt nie czeka do pierwszej gwiazdki, bo wyjrzenie przez okno powoduje niezobaczenie śniegu. A śnieg pada tylko w prawdziwe i wesołe święta. Na tegoroczne szkoda mu zachodu.

Przychodzi jedna druga twojej rodziny i nie możecie normalnie zasiąść do stołu, tylko jeszcze musicie sobie poraz setny życzyć zdrowia, szczęścia i pomyślności, bo inaczej nikt by tego nie wiedział. Jak już nażresz się opłatkiem, namawiają cię na karpia. To nic, że ma więcej ości, niż mięsa i jak zwykle musisz zauważyć to dopiero, jak już staną ci w gardle – każdej potrawy należy spróbować, bo inaczej następny rok upłynie pod znakiem biedy z nędzą. Nieważne, że przed chwilą słyszałeś, że łuska w portfelu wystarczy, by w twoim życiu zapanowało bogactwo.
Zjadasz barszcz i pierogi, i właściwie mógłbyś już wstać od stołu, ale nadszedł czas rozpakowywania prezentów i udawania, że zawsze o nich marzyłeś.
Kolejna para skarpetek, która i tak zaginie w czeluściach pralki.
Ewentualnie kolejne mleczko do ciała, choć nie zużyłaś jeszcze tego z poprzednich świąt.

Gdyby chociaż jakiś kolędnik urozmaicił ten wieczór… A tak, od kilku dobrych lat, jeśli w ogóle ktoś przyjdzie, to jest to co najwyżej jakieś dziecko Cygana, albo innego alkoholika.

Kiedy już wszystkim minie udawany orgazm, idziesz do pokoju i włączasz Polsat. Siedząc sam w pokoju oglądasz Kevina samego w domu i zastanawiasz się, dlaczego każde święta są takie same? Dlaczego, kiedy byłeś mały nie mogłeś się doczekać tego wieczoru, a dziś z utęsknieniem czekasz na moment, w którym się skończy?

VS.

Budzi cię Bóg się rodzi. Wstajesz, myjesz się i ubierasz. Wyciągasz płytkę ze swoimi ulubionymi przebojami świątecznymi i od teraz to ty tu jesteś dj-em. Od czasu do czasu zapodajesz jakąś ckliwą kolędę, żeby każdy posłuchał czegoś, co lubi.

Patrzysz, czy w zlewozmywaku nie zalegają jakieś naczynia, jeśli tak, to je myjesz. Następnie pytasz, co trzeba przynieść z piwnicy, bo właśnie się tam wybierasz. I, czy przy okazji nie potrzeba czegoś ze sklepu.

Wracasz. I od tej pory nie dasz się wygonić z kuchni. Podczas robienia pierniczków zachowujesz się naturalnie, ale jeśli wyczuwasz negatywne wibracje i masz ochotę powiedzieć o jedno słowo za dużo, zamykasz się. Kiedy ktoś wbrew twojej woli zaczyna pluć jadem, podgłaśniasz Ding Dong w magnetofonie. Zaczynasz śpiewać. Ponosi cię, zaczynasz tańczyć! Uważaj przy tym, żeby nie dźgnąć kogoś nożem.

Nie wprowadzasz nerwowej atmosfery – jeśli nie wyrobicie do wieczora, to trudno. Jeśli przyjdzie rodzina, a nic nie będzie gotowe, może się przyłączą. Choinka stoi goła i masz wrażenie, że gdyby miała policzki, to by się zarumieniła? Karp jeszcze nie usmażony? No to podzielcie się i niech każdy coś zrobi.

Dlaczego zawsze ma być tak, że rodzina przychodzi „na gotowe”? To przecież twoja rodzina, a nie królewska. Korona im z głowy nie spadnie, a przynajmniej będzie weselej, kiedy wszyscy razem wezmą czynny udział w przygotowaniach.

Zbliża się godzina dwunasta i wygląda na to, że nie pójdziecie na pasterkę. Ale za to wreszcie zasiądziecie do stołu. Opłatek? Jeśli ktoś będzie o nim pamiętać, to życz mu czegokolwiek. On też chce już zacząć jeść.

W końcu możesz napełnić talerz i szamać. Nie jesz tego, czego nie lubisz, choćby miało to wróżyć, że przez cały następny rok będziesz kupować na zeszyt w osiedlowym sklepie.

Prezenty? Patrząc na kolejną parę skarpet myślisz, że wolałbyś dostać PS4, ale w końcu nie byłeś aż tak grzeczny. Mikołaj wszystko widzi. Nawet to, co robisz pod kołdrą.

Nie ma kolędników? Trudno. Nikt dziś nie robi z siebie pośmiewiska za parę groszy. No chyba, że dzieci alkoholików, które nie mają wyboru. Jeśli przyjdą, zaproś je i poczęstuj barszczem. Być może nie jadły dziś żadnego ciepłego posiłku.

Nie narzucaj niczego. Nie spinaj się. Żadnych ustalonych godzin, żadnego harmonogramu. Pełen spontan. Niech brak śniegu da ci do myślenia. Święta to nie czas, w którym musi być to, to i jeszcze to, żeby były udane.
To, że pada śnieg, na stole jest dwanaście potraw, a na szczycie choinki gwiazdka, jeszcze nic nie znaczy. Ba, nawet dwie części Kevina pod rząd wcale nie muszą oznaczać, że święta będą wesołe.

Z reguły, im bardziej chcesz, żeby tegoroczne święta przypominały te minione, te, które spędzałeś w dzieciństwie, tym bardziej będą się od nich różniły. Wprowadź rewolucję. Niech wszystko będzie INACZEJ.
Magia świąt polega na tym, że nie robisz nic szczególnego, a one i tak są. I jest wprost proporcjonalna do tego, jak wiele starań wkładasz, by przeżyć je świadomie. Nie według szablonu, który panuje w każdym domu. Odpuść sobie i swoim bliskim. Czasem, kiedy trzeba, po prostu siedź cicho. Innym razem obsyp kogoś mąką, zamiast mówić mu, że jest gnojkiem.
Jeśli pozwolisz, żeby działo się co chce, nagle może okazać się, że te święta będą lepsze od wszystkich, które dotąd przeżyłeś.

W święta każdy nosi swój krzyż. Ale nikt nie każe nam go nosić. Zapewniam, że można go tak po prostu zrzucić i... odetchnąć z ulgą.

A może opowiedz, jak ty spędzasz święta? Masz zamiar zmienić coś w tym roku?

2 komentarze:

  1. Bardzo trafne spostrzeżenia. Cała magia świąt zależy tylko od nas. Tak jak napisałaś - jeżeli z góry założymy sobie, że wszystko będzie, jak dawniej, że wigilia jest tylko po to, żeby 'odbębnić' rytualną kolację, pójść spać i następnego dnia wrócić do codzienności wtedy oczywiście wszystko stanie się kolejnym ledwie widocznym, szarym wspomnieniem. Natomiast, gdy nasze podejście będzie takie jak w wariancie drugim, wówczas będziemy mieli co wspominać i będziemy żałować, że te chwile nie mogą trwać dłużej :)
    W dwóch słowach - świetny post.

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki!
    fajnie jest, kiedy to ty możesz ustalać zasady albo przynajmniej po części decydujesz, jak to wszystko się odbywa. jak już będę duża, to święta u mnie będą na pełnym spontanie i szalone.

    OdpowiedzUsuń