poniedziałek, 22 lipca 2013

Do zobaczenia, morze.




jor hir, ders nafink aj fir!

...
spotkaliśmy Haxa!

...
łintserfink
moje ślady


...
motylowi wolno.



już przeczytane!

cierpiętnicy 
...


widok z okna
Słońce już śpi, a ja niczym planeta, zataczam koło wokół niego. Niebawem sama zamknę oczy i znów będę słyszeć przez sen nadjeżdżające pociągi, co lubię, bo mimo hałasu, który robią, nie są w stanie mnie obudzić, a nawet sprawiają, że śpię spokojniej i dłużej.

Wieczory w Gdyni właśnie tak sobie wyobrażałam. Siedzę na pomarańczowej kanapie, słyszę mruczącą i już prawie pustą lodówkę na zmianę z muzyką. Właśnie wyjebało prąd i lodówka przestała mruczeć, więc słychać już tylko muzykę i coraz głośniejsze stukanie palcami o klawiaturę. Dzisiejszy dzień mógł być jednym z wielu, ale rejs tramwajem wodnym na spontanie sprawił, że go bardzo dobrze zapamiętam. Do Jastarni przybyliśmy akurat na odpływ, nie minęło pół godziny i trzeba było wracać ostatnim tramwajem. Wakacje nad Bałtykiem dobiegają końca, a pobyt tutaj sprawił, że nawdychałam się jodu, oczyściłam i mogę iść dalej. Niczego nie ujmując Gdyni, jest właśnie taką góra kilkudniową przystanią. Będąc tu o tych parę dni dłużej, zaczynam tęsknić za domem, ale nie, nie jest mi tu źle. Po prostu zregenerowałam się. Wycisnęłam już, co się da z każdej wolnej chwili.

Mieszkanie nad morzem mimo wszystko jest tym, czego pragnę. Jeszcze nie znalazłam idealnego miejsca, ale będąc tutaj, czuję że kiedyś w końcu odkryję jakieś nadmorskie miasto, które będzie tym, w którym się zamelduję. Już na stałe.


(zdjęcia, które mnie osobiście podobają się najbardziej ze wszystkich z całego pobytu, wykonał oczywiście M. Też uważacie, że powinien założyć fotograficznego bloga?)

2 komentarze:

  1. Przyjemnie ogląda się te zdjęcia z klimatem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zdjęcia, ja jestem na tak fotograficznemu blogowi :D

    OdpowiedzUsuń