Cieszę się, że jednak nie mieszkam nad morzem. Mogłabym co prawda karmić mewy codziennie. Mogłabym swoje bose stopy zanurzać w mokrym piasku, dłubać w nim w poszukiwaniu ciekawych kamyczków, spacerować po promenadzie... Mogłabym znać smak dopiero co złowionej ryby. Mogłabym odpływać w rejsy statkiem (kutrem rybackim, albo chociaż tramwajem morskim), ilekroć miałabym ochotę oddalić się. To na pewno byłoby przyjemne.
Ale równie dobrze mogłabym już nie czuć tego, co teraz - tęsknoty za tym specyficznym, przedskandynawskim klimatem, który można wyczuć chyba tylko, jeśli nie zamieszkuje się wybrzeży Bałtyku. Pierwszy widok morza od lat, albo choćby po roku nieobecności, kiedy w końcu, po długiej podróży idę na plażę (czując się tak, jakbym właśnie dotarła na szczyt jakiejś góry) i już tylko kroki dzielą mnie od piasku to coś, czego w ogóle bym nie znała, gdybym mieszkała nad morzem.
Ciułam grosz do grosza, żeby móc sobie pozwolić na parę takich chwil. Mam wrażenie, że to nieuniknione i, że muszę w te wakacje z całej siły kopnąć morze, nabrać w płuca morskiej bryzy na zapas, bo inaczej nie dojdę do siebie. Ale jakoś wcale mnie to nie martwi. To po prostu naturalna kolej rzeczy.
P.S. Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie. Inaczej będę musiała oddać kubki do domu dziecka ;-)
też wzięła mnie ostatnio tęsknota za morzem..Kocham góry miłością bezwzględną ale w tym roku chcę na weekend wyskoczyć z moim mężczyzną nad morze i chociaż przez chwilę poczuć ten specyficzny zapach..
OdpowiedzUsuńNie znam tego klimatu, który opisujesz bo nad morzem nigdy nie byłam ;)
OdpowiedzUsuńdokładnie wiem o czym piszesz.
OdpowiedzUsuńja zawsze marzę o chociaż krótkim wyjeździe nad morze, gdy zaczynają się nieludzkie upały w mieście:)
Nad morzem byłam dawno, dawno temu i marzę o tym, by pojechać teraz, kiedy umiem docenić jego prawdziwe piękno. Może uda się w te wakacje!
OdpowiedzUsuńGdybyśmy mieszkały nad morzem, przestałoby robić jakiekolwiek wrażenie, tak sądzę.
Pozdrawiam!