Z tej to okazji zrobiliśmy sobie drobne prezenty: ja kupiłam mu okulary przeciwsłoneczne od C&A, jako że on akurat nie był w posiadaniu takich, przez które wg niego rzeczywiście da się "paczeć" słońce i nie oślepnąć
Dzisiejsza całkiem ładna pogoda sprawiła, że każda minuta rano w domu doprowadzała mnie do agonii, więc wymaszerowaliśmy na spacer po krakowskim rynku. Potem poszliśmy zjeść obiad do restauracji Indus Tandoor, której to recenzja pojawi się na tym blogu w niedalekiej przyszłości, a następnie skierowaliśmy się w stronę ulubionego miejsca dla spacerowiczów, mianowicie nad Wisełę. I tam też popstrykaliśmy parę fotek, które być może tutaj wrzucę, o ile dostanę pozwolenie.
Dzień zaliczam do udanych, chociaż jeszcze nie dobiegł końca. A teraz idziemy kontynuować celebrowanie Naszego Dnia i życzymy wszystkim równie miłego wieczoru :)


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz