Było ich dwóch.
Jeden wszedł do pomieszczenia, w którym jesteś
jakieś 15 minut temu, ale zauważyłaś go dopiero, jak potknął się na twój widok.
Wokół słychać chichot. To prawdopodobnie jedyny moment, kiedy ma okazję
być w centrum zainteresowania. Wraca do domu, patrzy w lustro. Ostatni raz
podobał się sobie 10 kg temu.
Drugi wszedł do tego pomieszczenia i zrobiło ci
się gorąco. Nie mogłaś mu się oprzeć, tak samo jak wrażeniu, że wyglądasz brzydko, że mogłaś dokładniej
wyprasować bluzkę i lepiej dobrać buty do reszty outfitu. Panicznie sprawdziłaś,
czy przypadkiem nie masz szminki na zębach, albo rozsypanego tuszu do rzęs pod
oczami. Ale to i tak nie ma znaczenia. On nie spojrzy w twoją stronę, a jeśli
już, to zrobi to tak beznamiętnie, że sama mimowolnie przyznasz mu rację – nie ma
w tobie niczego, co przykułoby jego spojrzenie. Jesteś taka… zwyczajna.
A jeśli jednak spojrzy na ciebie na dłużej niż
ułamek sekundy poczujesz paraliż, aż po rozdwojone końcówki włosów.
Takich, jak ten pierwszy jest wielu. Jest parę takich typów, ale wszystkie łączy jedno. Większość z tych facetów, kiedy spotyka kobietę, kompletnie nie wie, jak
się zachować. Niektórzy ocierają się o śmieszność i sami są zażenowani swoimi
nieskoordynowanymi gestami, a inni zgrywają cwaniaczków i robią wszystko, żeby
czymś zabłysnąć. Żaden z nich nie osiąga celu i za każdym razem muszą godzić
się z faktem, że kobieta, której pragną nie zwróciła na nich uwagi, a już na
pewno nie w taki sposób, w jaki oni by tego chcieli. Zastanawiają się, co jest
nie tak. Jednym razem zwalają winę na całą populację kobiet mówiąc, że są
puste, głupie i złe. Innym razem dostrzegają, że to oni mają problem.
Najczęściej, jeśli już to odkryją, bardzo chętnie się tym dzielą. Jawnie
użalają się nad sobą, albo zasilają liczne grono tych na ogół niewidzialnych,
wysyłając komunikat pt. „nie chcesz mnie poznać, bo jestem beznadziejny”…
Ten drugi to facet, który jednym spojrzeniem
potrafi zmieść cię z powierzchni ziemi, powodując, że zapominasz, że jesteś
kobietą, albo odwrotnie – sprawić, że poczujesz się tą najlepszą, najpiękniejszą
i najbardziej pożądaną. To facet pewny siebie. Ten z kolei jest w zdecydowanej
mniejszości. Możesz się zarzekać, że to nie ma znaczenia, ale w głębi serca właśnie takiego wolisz.
I nieważne jak wygląda. Teoretycznie może mieć
pucki, łysinę, może być niezbyt wysoki, może wyglądać dokładnie tak samo, jak ten
pierwszy. Tyle, że w jego zachowaniu nie widać żadnych kompleksów.
Faceci i tak nie zrozumieją, o co mi chodzi. Może
podajcie jakieś przykłady facetów pewnych siebie, żeby im to naświetlić.
Stwórzmy Powszechny Spis Ujmujących Facetów. Takich, którzy na pewno nie skomlą, jacy to nie są pulchni, niscy i za słabo wyrzeźbieni.
Na pierwszy ogień: James Dean.
Ale, gwoli ścisłości, w Spisie nie muszą być sami przystojni.


Można linkować do siebie ;) ;) ;)
OdpowiedzUsuńZnaj moje dobre serce. Linkuj.
OdpowiedzUsuńJak zwykle źle napisałem. Winno być "a można wskazać na siebie" ;)
OdpowiedzUsuńZrozumiałam :-)
OdpowiedzUsuńJako fanka starego kina:
OdpowiedzUsuńPan Paul Newman: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/ed/Paul_Newman_1954.JPG
Pan James Stewart: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e8/Annex_-_Stewart%2C_James_%28Call_Northside_777%29_01.jpg
Idę powzdychać do filmów z nimi <3
prawda to, pewni siebie faceci nawet niezbyt przystojni bardziej zwracają na siebie uwagę ;) Linku nie podam, bo nie wiem jak to z aktorami, mam szczęście znać pewnych siebie facetów w realu ;-)
OdpowiedzUsuńczasem chciałabym się cofnąć do tamtych czasów, by móc stwierdzić, czy rzeczywiście kiedyś faceci mieli taką klasę, jakiej brakuje wielu współczesnym...
OdpowiedzUsuńw moim otoczeniu też znajdą się tacy (choć jest ich nieporównywalnie mniej od tych leszczy), ale nie będę ich tutaj wymieniać z imienia i nazwiska. tym bardziej, że raczej nie potrzebują reklamy :P
OdpowiedzUsuńJak czytałam to już myślalam, że będzie o wyższości przystojnych facetów nad nieprzystojnymi, ale dobrze, że tak nie jest :D Zgadzam się z Tobą, że pewność siebie jest bardzo ważna, a facet z kompleksami to najgorsze co może być. Nie podlinkuję, bo uważam, że prawdziwą pewność siebie można ocenić tylko w rzeczywistości :)
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka śmieje się, że wzdycham zawsze do facetów, którzy w opinii osób ich nieznających uchodzą za średnio atrakcyjnych, na widok których 90% dziewczyn reaguje "cooo? on jest... brzydki!". Albo "no, całkiem, całkiem... przeciętny".
OdpowiedzUsuńAle ja jakimś szóstym zmysłem wyczuwam w nich to COŚ, czego nie potrafię nazwać. I choć mają: jedną brew, grzejnik zamiast kaloryfera na brzuchu, włosy jak Jim Carrey w "Głupim i głupszym", to ja za nimi szaleję. I na odwrót - facet,który w opinii ludu uchodzi za bożyszcze, jeśli nie ma tej iskry, nie jest w stanie we mnie rozpalić nawet płomyczka, nie wspominając o ogniu. ;-)
Podam prosty przykład - mój były chłopak był pewnie przystojniejszy od faceta, z którym miałam kiedyś romans. Chłopak nie miał wspaniałego ciała, ale nie przeszkadzało mi to... do momentu, kiedy zaczął się użalać, że jest tłusty, że nie będzie pił mleka 3,2, bo - jest tłusty; i tak w kółko.
Na sugestię "rusz dupę" miał milion wymówek. Nie, nie będę biegać, bo nie mam butów za 400 złotych i stroju za 200, a to jest niezbędne. Nie, nie pójdę na basen, bo muszę płacić za wstęp. Nie, nie będę ćwiczył w domu, bo nie mam sprzętu. Nie, nie pójdę na siłownię, bo...
I to był moment, kiedy przestał mnie jakkolwiek kręcić, mógł się przede mną wić i zwijać w precla, a ja nie czułam nic, a z biegiem czasu, niestety, tylko negatywne rzeczy, w stylu: niechęć, obrzydzenie.
Za to facet, z którym romansowałam, sprawił, że poczułam się najseksowniejszą, najpiękniejszą, najmadrzejszą dziewczyną na świecie. Niestety, żaden facet, którego spotkałam później, nie potrafił tego. Mimo, że dziewczyny mogły za nimi szaleć.
I, choć uważam podobnie do Ciebie, że każdy podryw jest dobry, bo jest lepszy niż żaden, to mężczyźni majacy to COŚ przodują w zagajaniu. I dlatego jestem w stanie stracić odrobinę rozsądku dla chłopaka młodszego o trzy lata, który stwierdza [w odpowiedzi na moją sugestię różnicy wieku]: "Nie, nie jesteś dla mnie stara. Jesteś PRAstara" i uroczo się przy tym szczerzy. :-)
Bo, tak naprawdę, i wcale nie wmawiam sobie tego, jakieś 95% facetów [i osób na świecie obu płci] postrzegam jako przystojnych, pięknych, choć nawet nie jestem w stanie określić, co w nich jest piękne. Za to lampię się na nich, jak szaleniec, w tramwaju, łypiąc znad książki. Czasem myślę o tym, żeby sobie wyciąć dziurki na oczy w jakiejś gazecie. A potem przychodzi moment, o któym piszesz, tego spotkania... i procenty się kurczą. :-)
Fajnie, że znowu jesteś. Czytam od dawna, mam w RSS Twoją stronę, ale dopiero dzisiaj postanowiłam coś napisać. Pewnie będę częściej.
Ech niestety smutna prawda. Facet pewny siebie zazwyczaj równa się zaradny życiowo i ogarnięty, nie ma ukrywać, że tacy są poszukiwani. Mam 18 lat i wśród moich rówieśników nie widzę żadnego takiego, same leszcze - dokładnie jak napisałaś, dzielą się na tych 'przepraszam, że żyję' i 'dziewczyny to suki'. Żenada, ja nie wiem jak oni kiedyś mają niby zdobyć pracę, założyć rodzinę i jakoś sensownie żyć, co najwyżej nudą i rutyną.
OdpowiedzUsuńpozostaje nadzieja, że życie ich nauczy ;)
OdpowiedzUsuńostatnie zdanie bezcenne. zgadzam się jak nic.
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu twojego wywodu naszła mnie jedna myśl - tym bardziej każdy podryw jest dobry. bo pozornie mało interesujący facet, po tym jak dasz mu szansę, może okazać się własnie tym, który ma to COŚ, o czym mówisz.
OdpowiedzUsuńchyba poruszę niebawem ten temat, z trochę innej strony - mianowicie kobiet, które pochopnie oceniają facetów.
a co do tego, że "znowu" jestem, to nie do końca rozumiem :> przecież cały czas tu byłam :).
fajne jest to, że postanowiłaś się odezwać.
Źle się wyraziłam - czekałam na notkę i jakoś mi się dłużyło. :-)
OdpowiedzUsuńPan Darcy z Dumy i uprzedzenia... Zdecydowanie mężczyzna pewny siebie, ale też krnąbrny i czasem zagubiony jak mały chłopiec:)
OdpowiedzUsuńbo są chodzącą reklamą :D
OdpowiedzUsuń